Wielka Brytania oskarżona o tuszowanie zbrodni wojennych
Dziennikarze przeprowadzili rozmowy z 11 brytyjskimi detektywami, którzy zapewniają, że znaleźli wiarygodne dowody zbrodni wojennych. Zdaniem śledczych, żołnierze powinni być osądzeni za zabójstwa; jednak rząd i armia ukrywali ich zbrodnie.
Brytyjskie Ministerstwo Obrony twierdzi, że zarzuty są bezpodstawne, a minister spraw zagranicznych Dominic Raab przekazał BBC, że "zachowano właściwą równowagę" przy podejmowaniu decyzji, czy prowadzić dochodzenie w sprawie domniemanych zbrodni wojennych.
Detektywi twierdzą jednak, że brytyjscy żołnierze dopuścili się 52 nielegalnych zabójstw i uniknęli jakiejkolwiek kary. "Ministerstwo Obrony nie miało zamiaru ścigać żadnego żołnierza, niezależnie od jego rangi, chyba że było to absolutnie konieczne" - przekazał jeden z detektywów.
BBC opisuje zastrzelenie irackiego policjanta przez brytyjskiego żołnierza w 2003 r. Według brytyjskich władz, zabójstwo było zgodne z prawem. Jak tłumaczono iracki policjant strzelił pierwszy, a żołnierz "działał w obronie własnej". Taką wersję miał potwierdzić inny brytyjski wojskowy.
Tymczasem detektywi dotarli do żołnierza, który miał być naocznym świadkiem strzelaniny. Zeznał on, że nie tylko nie widział zdarzenia, ale słyszał pojedynczy strzał, co sugerowało, że policjant wcale nie strzelił.
"Współczuję rodzinom zabitych, ponieważ nie zaznali sprawiedliwości. Jak można chodzić po tym z podniesioną głową jako Brytyjczyk?" - wyznał jeden z detektywów.