Gigantyczne kolejki na Heathrow. Straż graniczna sprawdza dokumenty "pod presją"
Zwolnienia lekarskie urzędników, praca pod presją i za dużo podróżnych – strażnicy graniczni odpierają ataki pasażerów i dziennikarzy za zbytnią „powolność” w sprawdzaniu dokumentów tożsamości wylatujących i przylatujących na największe lotnisko Wielkiej Brytanii.
Strażnicy nie przestrzegają normy weryfikacji dokumentów i są daleko poza wytycznymi od ponad dwóch miesięcy. Border Force nie jest w stanie sprawdzić 95 procent paszportów przyjezdnych z krajów spoza Unii Europejskiej w ciągu 45 minut. W tym czasie urzędnicy zdołali obsłużyć od 89,4 procent do 94,1 procent - w zależności od terminala.
Rzecznik Straży Granicznej tłumaczy, że oficerowie robią wszystko, aby zminimalizować opóźnienia i stanie w ogonkach. Niektórzy zaczynają swoją poranną zmianę w porcie w Dover, skąd jadą na lotnisko Heathrow na zmianę popołudniową.
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych z kolei podkreśla, że na granicach Zjedoczonego Królestwa strażnicy sprawdzają dokumenty dokładnie, nawet kosztem czasu. Zdaniem szefów resortu, bezpieczeństwo kraju jest ważniejsze niż wyrabianie czasowych norm.