Rosja naruszyła przestrzeń powietrzną Turcji. "Putin dostał nauczkę"
Prezydenci Turcji i USA - Recep Tayyip Erdogan i Barack Obama - we wczorajszej rozmowie telefonicznej zgodzili się co do konieczności "rozładowania napięć" i deeskalacji konfliktu między Rosją i Turcją po tym incydencie.
W komunikacie kancelarii Erdogana napisano, że obaj przywódcy w rozmowie telefonicznej wyrazili jednomyślność także co do tego, że należy "unikać podobnych incydentów w przyszłości".
Jednocześnie w rozmowie z Erdoganem Obama poparł w imieniu USA i NATO prawo Turcji do obrony własnej suwerenności. Obaj prezydenci zadeklarowali także wzajemną chęć zaangażowania się na rzecz pokojowego procesu zmian politycznych w Syrii, które miałyby zakończyć trwającą tam wojnę domową, oraz wspólną determinację, by pokonać dżihadystów z Państwa Islamskiego (IS).
"Sprawa nie jest aż tak poważna"
"Frankfurter Allgemeine Zeitung" uważa, że incydent z rosyjskim samolotem raczej nie doprowadzi do otwartej konfrontacji między NATO a Rosją. "Sprawa nie jest aż tak poważna; nie doszło przecież do zbrojnego ataku na terytorium sojuszu" - wyjaśnia autor komentarza Nikolas Buse.
"W NATO nikt nie jest zainteresowany przekroczeniem progu zwykłych w takich sytuacjach not protestacyjnych; po stronie rosyjskiej kalkulacja wypada zapewne podobnie, gdyż potencjalna cena za wojskowy odwet byłaby tak wysoka, że nawet gracz pokroju rosyjskiego prezydenta nie chciałby jej zapłacić za stracony samolot" - czytamy w "FAZ".
Komentator zwraca uwagę, że Putin po raz drugi w krótkim czasie - po katastrofie samolotu nad półwyspem Synaj - dostał nauczkę. "Wojskowa interwencja powoduje często skutki, jakich nikt się nie spodziewał" - zauważa Buse.
Zdaniem "FAZ" zabiegi o utworzenie szerokiego sojuszu przeciwko Państwu Islamskiemu (IS) staną się po zestrzeleniu rosyjskiego samolotu jeszcze trudniejsze. "Bez większego zaangażowania USA Syria pozostanie wylęgarnią terroryzmu i beczką prochu polityki światowej" - konkluduje Buse w "FAZ".
"Utworzenie sojuszu przeciwko ISIS jeszcze trudniejsze"
"Rosja i Turcja stoją przed wyborem" - pisze "Sueddeutsche Zeitung". "Oba kraje mogą zaostrzać konflikt werbalnie, politycznie, a nawet militarnie, bądź też odwołać się do rozsądku. Rozsądek nie jest jednak cnotą nadmiernie cenioną przez tych aktorów sceny międzynarodowej" - ocenia szef działu międzynarodowego gazety, Stefan Kornelius.
"Niebezpieczeństwo, że wojna całkowicie wymknie się spod kontroli i że sąsiedzi Syrii oraz mocarstwa im patronujące zostaną wciągnięte w wir masakry, jeszcze nigdy nie było tak wielkie" - ostrzega komentator.
"Ani w szeregach opozycji, ani wśród ekipy Asada nie widać żadnej postaci przywódczej, która mogłaby objąć tymczasowe kierownictwo za zgodą wszystkich najważniejszych uczestników wojny" - wskazuje "SZ". Kornelius obawia się "głębokiego regresu" w dotyczących Syrii negocjacjach w Wiedniu. "Zrozpaczony prezydent Francji Francois Hollande będzie musiał dwa i pół tygodnia po zamachu w Paryżu przyjąć do wiadomości, że zsuwanie się po równi pochyłej może ulec dalszemu przyspieszeniu" - konkluduje gazeta.
"Odpowiedzią musi być coś więcej, niż zrzucanie bomb"
"Die Welt" ostrzega przed całkowitą utratą kontroli nad konfliktem w Syrii. "W walce z IS nie wolno dopuścić do niepotrzebnej konfrontacji pomiędzy Rosją z Zachodem. Ankara i Moskwa muszą znaleźć drogę do odprężenia sytuacji" - pisze Michael Stuermer. Publicysta zaznacza, że USA nie mogą dłużej wykazywać braku zainteresowania sytuacją na Bliskim Wschodzie.
Gazeta ocenia pozytywnie spotkania prezydenta Francji z premierem Wielkiej Brytanii Davidem Cameronem i prezydentem USA Barackiem Obamą oraz fakt, że będzie rozmawiał też z prezydentem Rosji Władimirem Putina. "Odpowiedź na nowy islamski terror wymaga jednak czegoś więcej niż tylko zrzucania bomb przez reaktywowaną formację czterech mocarstw rodem z XX. wieku" - czytamy w komentarzu.
"To będzie miało tragiczne konsekwencje"
Zdaniem tureckich władz przed zestrzeleniem rosyjski samolot - jako że zmierzał w kierunku granicy z Turcją - wielokrotnie ostrzegano, a działania strony tureckiej były w pełni zgodne z tureckimi zasadami walki.
Z kolei Moskwa twierdzi, że rosyjski samolot nie naruszył tureckiej przestrzeni powietrznej. Rosyjskie ministerstwo obrony ogłosiło, że uważa zestrzelenie bombowca Su-24 przez tureckie siły powietrzne za akt nieprzyjacielski, a prezydent Rosji Władimir Putin oświadczył, że zestrzelenie rosyjskiego Su-24 w Syrii wykracza poza ramy walki z terroryzmem. Według niego to "cios zadany Rosji w plecy przez popleczników terroryzmu". Wczoraj wieczorem Rosja ogłosiła, że zrywa kontakty wojskowe z Turcją.