Brytyjskim fundacjom grozi zakaz pozyskiwania funduszy. To kara za barbarzyńskie praktyki
Wszyscy, którym nie w smak zachowanie pracowników organizacji charytatywnych, będą mogli zarejestrować się na liście osób, które nie życzą sobie absolutnie żadnych kontaktów - proponuje brytyjski rząd.
Specjalny raport zaleca również, aby nazwy wszystkich organizacji, które dokuczają ludziom i stosują agresywne techniki marketingowe były podawane do publicznej wiadomości - podaje BBC.
Dyskusja nad praktykami fundacji w Wielkiej Brytanii toczy się już od kilku miesięcy. Największe z nich: Oxfam, British Red Cross, NSPCC i Macmillan naprzykrzają się ludziom każdego dnia. Ofiarami organizacji najczęściej są schorowani, starsi ludzie. W ogniu krytyki, poza fundacjami, znalazło się również centrum telefoniczne „GoGen”.
Problem ujrzał światło dzienne po tym, jak okazało się, że tylko jedna staruszka - 92-letnia Olive Cooke - otrzymywała w ciągu miesiąca 267 listów i odbierała kilkadziesiąt telefonów dziennie z prośbą o wsparcie. Z emerytką kontaktowało się 27 organizacji.
W Zjednoczonym Królestwie działa około 195 tys. organizacji charytatywnych, które co roku pozyskują 80 mld funtów. Wszystkie zatrudniają w sumie około miliona osób – to znacznie więcej niż cały brytyjski sektor przemysłu motoryzacyjnego, chemicznego czy lotniczego. Łącznie rocznie proszą mieszkańców Wielkiej Brytanii 13 mld razy o finansowe wsparcie.
Rzecznik Information Commissioner’s Office (ICO) informował, że tego typu telefony są nielegalne. Firma, która podejmie się takich praktyk, może otrzymać nawet 500 tysięcy funtów kary grzywny.