Zdrowsze ze stołówki?

Trwają prace nad programem żywienia w szkołach, gdzie jakość odżywiania ma być o wiele wyższa niż do tej pory. Poproszeni przez rząd o pomoc przy projekcie właściciele sieci restauracji Leon, Henry Dimbleby i John Vincent, odwiedzili w ciągu roku ponad 60 placówek w Wielkiej Brytanii. Z ich analizy wynika, że szkolne jedzenie jest o wiele smaczniejsze niż kiedyś, jednak wciąż bardzo mało osób zjada obiady na stołówkach.

Tymczasem na światło dzienne wyszła też sprawa niezdrowych posiłków, w które uczniowie zaopatrywamni są przez swoich rodziców. Pudełka z lunchem zawierają najczęściej chipsy, napoje gazowane, słodycze i soki owocowe. „Naszym celem jest sytuacja, kiedy 80 proc. uczniów będzie spożywać szkolne, zdrowe posiłki. Dajemy sobie na to pięć lat. Kluczem do sukcesu jest współpraca z dyrektorami szkół, którzy powinni przekonać rodziców, że zestawy domowej roboty bardzo często są bombami kalorycznymi. Wielu rodziców nadal błędnie uważa, że ich dziecko będzie zdrowsze, gdy zje jedzenie przygotowane w domu” - tłumaczy Henry Dimbleby.

Dodatkowo, dla uczniów między 7. a 14. rokiem życia, odbywać się będą obowiązkowe lekcje gotowania, które pomogą im zrozumieć jakie wartości odżywcze znajdują się w jedzeniu.

Badania pokazują, że około 20 proc. dzieci, które kończą szkołę podstawową, cierpi na otyłość. Jedną z przyczyn jest niezdrowe jedzenie, które przynoszą z domu.