Zakaz reklamowania fast-foodów w metrze działa. Londyńczycy kupują mniej "śmieciowego jedzenia"
Według badań prestiżowej londyńskiej szkoły, ogólna konsumpcja kalorii w stolicy spadła dzięki temu zakazowi o 6,7 proc. Największy spadek odnotowano w przypadku czekolady (20 proc.) oraz produktów o wysokiej zawartości soli, tłuszczu i cukru (spadek o 318 kcal tygodniowo).
"Przełomowa" inicjatywa burmistrza spowodowała również zmniejszenie ilości zakupionego cukru w produktach o 80,7 g tygodniowo. Dla porównania - wprowadzenie podatku cukrowego przez rząd zmniejszyło tę ilość o zaledwie 32 g tygodniowo.
"To skandal, że Londyn ma tak wysoki poziom otyłości i że w tak zamożnym mieście jak nasze, to, gdzie mieszkasz i kwota, którą zarabiasz, ma ogromny wpływ na to, czy masz dostęp do zdrowego i pożywnego jedzenia" - podkreślił Sadiq Khan.
"Reklama odgrywa ogromną rolę w przyciąganiu do niezdrowej żywności i cieszę się, widząc pozytywny wpływ zakazu" - skomentował wyniki badania, dodając, iż "jest zdeterminowany, by kontynuować pracę w tym zakresie".
Do zakazu odniósł się nawet słynny brytyjski szef kuchni Jamie Oliver, który pochwalił Sadiqa Khana "za odważny krok we właściwym kierunku".
"Wspaniale jest widzieć wyraźne dowody na to, że usuwanie reklam śmieciowego jedzenia z autobusów, metra i pociągów sprawia, iż londyńczycy zużywają mniej kalorii każdego tygodnia" - zwrócił uwagę Oliver, który znany jest ze swej działalności na rzecz propagowania zdrowego żywienia.
Czytaj więcej:
Reklamy śmieciowego jedzenia znikają z londyńskiego transportu