Wichury, ulewy i powodzie. Freya nie oszczędziła Wysp
W Anglii i Walii wiatr wiejący z prędkością 130 km/h łamał wczoraj drzewa, uszkadzał budynki i zrywał linie energetyczne, pozostawiając setki domów bez prądu. Dziś rano tysiące kierowców nie mogły dojechać do pracy, ponieważ połamane drzewa i konary blokowały drogi.
Z kolei silny wiatr w Mumbles Head w Swansea Bay (południowe wybrzeże Walii) spowodował zakłócenia w sieci kolejowej w Walii i Midlands.
W zatoce Studland (Dorset) służby ratunkowe uratowały trzech mężczyzn, którzy wybrali się niewielką łodzią na ryby i przez wichurę nie mogli wrócić do brzegu.
Sztormowi Freya towarzyszył jednak nie tylko silny wiatr, ale też ulewne deszcze i śnieżyce. W Spadeadam w Kumbrii spadło wczoraj wieczorem ok. 6 centymetrów śniegu. Tamtejsza policja ostrzegła przed niebezpiecznymi warunkami na lokalnych drogach i zaapelowała do kierowców, aby dziś rano nigdzie nie podróżowali - chyba że będzie to konieczne.
Na południowym zachodzie kraju obowiązuje kilkanaście alarmów przeciwpowodziowych. Freya powoli opuszcza Wyspy, ale niespokojna aura nie ustąpi przynajmniej przez kilka następnych dni.