Walia: Z plaż znikają mewy. Istnieją obawy, że to wina ptasiej grypy
Dziennik "Metro" informuje o doniesieniach mieszkańców miasta Barmouth w północnej Walii. W mediach społecznościowych aż roi się od wpisów, w których mieszkańcy "narzekają na ciszę", będącą efektem braku mew.
Jak się uważa, w Wielkiej Brytanii trwa obecnie epidemia ptasiej grypy. Według ekspertów, to właśnie ona stoi za zniknięciem mew.
"Mewy są moim naturalnym budzikiem. Wiem, że gdy je słyszę, jest 4:30 i czas wyprowadzić psy. Teraz jednak ich nie słychać" - zauważa Rob Triggs z urzędu miejskiego Gwynedd.
Informacje o braku mew zgłaszają od jakiegoś czasu także lokalni rybacy. Wielu z nich informuje ponadto o zauważeniu wielu martwych ptaków na linii brzegowej.
"Tak naprawdę nie wiemy, co się dzieje. Czasami widzimy jakąś mewę, ale to nie to samo, co wcześniej. Czekamy na jakiekolwiek doniesienie od władz" - informuje jeden z mieszkańców.
Rzecznik walijskiego rządu zapewnił, że trwa już dochodzenie, aby ustalić przyczyny zjawiska. Zwrócił uwagę, że program monitorowania ptasiej grypy nie obejmuje ptaków żyjących na wolności.
"Kontynuujemy współpracę z Natural Resources Wales i Public Health Wales w celu monitorowania i reagowania na zagrożenie ptasią grypą dla mew. Przygotowujemy m.in. strategię łagodzenia skutków tej epidemii" - dodał.
Czytaj więcej:
Stefan Mewa od dłuższego czasu naraża brytyjską sieć supermarketów na poważne straty
Ptasia grypa: Martwe łabędzie i gęsi znajdowane w kanałach w Londynie