W Londynie najszybsze w historii tempo zamykania restauracji
W ciągu 12 miesięcy do września liczba restauracji, które na zawsze zamknęły swoje podwoje, wzrosła z 84 do rekordowych 117. Gwałtownie - bo z 193 do 167 - spadły również otwarcia, dając liczbę "nowych lokali netto" na poziomie 50, co jest najniższym wskaźnikiem od 2012 roku.
Znane restauracje, które zniknęły z mapy Londynu w ciągu minionego roku, obejmowały m.in. 65-letnią węgierską "The Gay Hussar" w Soho, "Babilon" w Kensington czy "Barbecoa Piccadilly" Jamie'ego Olivera. Nawet najbardziej doświadczony londyński restaurator, Terence Conran, nie wytrzymał konkurencji i zamknął "Lutyens" na Fleet Street i "Albion" w Clerkenwell.
W ciągu ostatnich dwóch dekad liczba restauracji w Londynie rosła tak szybko, że uczyniła z brytyjskiej stolicy prawdopodobnie największą na świecie gastronomiczną metropolię. Jednak - jak zaznacza Peter Harden, redaktor "Harden’s London Restaurants", który przeprowadził ankietę - z powodu "niespotykanej dotąd konkurencji" coraz trudniej jest przetrwać nawet dobrej kuchni.
"Kiedyś dobre restauracje z reguły się nie zamykały. Ale w ubiegłym roku odnotowano straty na najwyższym poziomie" - zauważa ekspert w rozmowie ze Standard.co.uk.
"Problemem jest nadmierna podaż: zbyt wiele restauracji ugania się za popytem, który choć nadal rośnie, robi to powoli" - podsumowuje Harden.
