Uchodźca pozwał Home Office, bo zakaził się koronawirusem
Uchodźca z Erytrei, którego danych nie podano do wiadomości publicznej, już na samym początku wyraził obawy odnośnie warunków mieszkalnych w budynku Urban House w Wakefield. Zdaniem mężczyzny, niemożliwe było utrzymanie w nim zasady dystansu społecznego. Ostatecznie jednak azylant dostał zapewnienie, że może czuć się bezpiecznie.
Według doniesień mediów, prawnik mężczyzny również zgłaszał do Home Office, że jego klient musi dzielić z kimś pokój i korzystać ze wspólnej jadalni. W odpowiedzi otrzymał odpowiedź, że "nie ma powodów do zamartwiania się o zdrowie, ponieważ w budynku stosuje się rządowe zalecenia w sprawie koronawirusa".
Azylant ostatecznie zakaził się koronawirusem od innego uchodźcy. Wysłano go do hotelu, gdzie przebywa obecnie na kwarantannie. Tam skontaktował się z mediami, aby opisać dramat, którego doświadczył. "Naprawdę bałem się (pobytu w Urban House - przyp.red.) i byłem przekonany o dużym ryzyku złapania koronawirusa ze względu na fatalne warunki i przeludnienie" - przekazał mediom.
Teraz prawnicy mężczyzny zapowiadają walkę o gigantyczne odszkodowanie. Isabella Kirwan z kancelarii Duncan Lewis podkreśliła, że "Home Office po raz kolejny zawiódł tych, którzy najbardziej potrzebują pomocy".
Rzecznik Home Office podkreślił w krótkim komunikacie, że dobrobyt uchodźców jest bardzo ważny dla resortu i w związku z tym wprowadzono szereg zmian, aby zakwaterowanie azylantów było bezpieczniejsze. Brytyjskie MSW nie odniosło się jednak do sprawy pozwu i walki o odszkodowanie.
Czytaj więcej:
Syryjski uchodźca wygrał prawo do pozostania dla swojej rodziny w przypadku śmierci
Izba Gmin przyjęła projekt ustawy o imigracji z systemem punktowym
Norwegia: Osoby LGBT z pierwszeństwem otrzymania azylu