Turyści zagrażają Edynburgowi? Miasto może stracić swój urok
Rekordowo duża liczba turystów odwiedzających Edynburg powinna cieszyć, gdyż odwiedzający wydają w stolicy pieniądze, co pozytywnie wpływa na rozwój ekonomii Szkocji. Znawcy dziedzictwa i kultury regionu obawiają się jednak, że powstawanie coraz większej liczby hoteli, barów i punktów sprzedaży dedykowanych gościom zmienia charakter stolicy.
The Edinburgh World Heritage próbuje wpłynąć na władze stolicy, aby te nie dopuściły do eksploatacji turystycznej miasta. Eksperci pokusili się nawet o porównanie Edynburga do włoskiej Wenecji, która stała się muzealną pustynią, ogląda się ją bowiem jak towar na półce.
W centrum Wenecji już nie widać życia miasta, tylko turystów z aparatami, mapami i kijkami do selfie. Niewielu gości rozmawia z mieszkańcami, odwiedza ustronne bary czy pyta o codzienne życie w tym miejscu. Naukowcy nie chcą, aby podobny los spotkał Edynburg.
Organizacja charytatywna zaapelowała o większy balans pomiędzy potrzebami turystów, lokalnych rezydentów i miejscowych biznesów. „Miasto powinno znać limit tego delikatnego, historycznego miejsca” - twierdzą działacze organizacji.
Także Amsterdam, Barcelona, Berlin i Rzym są na liście miast, które wymagają lepszego zarządzania ruchem turystycznym. Wenecja w ostatnim czasie próbuje rozładować ruch w najbardziej popularnych miejscach i zachęca gości do odwiedzania mniej uczęszczanych okolic.
Odwiedzających Edynburg przybywa z roku na rok. W ciągu ostatnich 5 lat liczba turystów odwiedzających stolicę Szkocji wzrosła o pół miliona do 3,85 osób w ciągu roku.
Goście wydają też coraz więcej pieniędzy – 1,31 miliarda funtów rocznie. 5 lat temu zostawiali w Edynburgu 1,01 miliarda.