Trudny tydzień Polaka w "Big Brother"
Tomasz Wania został przewieziony na początku tygodnia z domu w Esltree, gdzie realizowany jest program, do londyńskiego szpitala.
“Wizyta była utrzymana w tajemnicy. Tomaszowi towarzyszył jeden z producentów, który pilnował, by 31-latek miał minimalny kontakt ze światem zewnętrznym” - przekazał rzecznik Channel 5.
Po badaniu Polak wrócił do domu Wielkiego Brata.
Dziennikowi nie udało się ustalić, co było przyczyną szpitalnej wizyty.
“Faworyt widzów programu korzystał pod koniec września z butli z tlenem. Aprat otrzymał po to, by ograniczyć jego chrapanie, które przeszkadzało spać innym” - relacjonuje “The Mirror”.
Podczas środowego programu z kolei Polak skrył się w domu, nie mogąc znieść współlokatorów wydających w ogródku “zwierzęce seksualne odgłosy”.
“Tomasz sam zaczął żartować na temat seksu. Próbował w ten sposób odwrócić uwagę Lewisa F. i Zoe, którzy naśladowali odgłos alarmu pożarowego. Hałas zirytował Wanię. Zasłaniając uszy poduszką, krzyczał “O boże, zamknijcie się”. Potem usiłował rozładować sytuację żartem: Jesteście zboczeni, wszędzie tu pełno seksu. Para zaczęłą na to naśladować inne zwierzęte, co dodatkowo rozjuszyło polskiego uczestnika" - przedstawiła zdarzenia z reality show gazeta.
Tomasz przeprowadził się do Wielkiej Brytanii 10 lat temu. O sobie mówi, że jest “seksualnie nieokreślony”. Od 7 lat jest w otwartym związku z mężczyzną. Udział w programie traktuje jako “życiową przygodę”. 31-latek jest obecnie jednym z ulubieńców widzów.