Sześcioro pretendentów zaczęło walkę o rolę lidera Partii Pracy
Zgodnie z przewidywaniami w poniedziałek późnym wieczorem do stawki dołączyła Rebecca Long-Bailey, która w laburzystowskim gabinecie cieni pełni rolę ministra ds. biznesu i jest uważana za osobę z bliskiego kręgu ustępującego lidera Jeremy'ego Corbyna.
Oprócz niej o przywództwo ubiegają się Keir Starmer, który w laburzystowskim gabinecie cieni jest odpowiednikiem ministra ds. Brexitu, Emily Thornberry, która w gabinecie cieni odpowiada za sprawy zagraniczne, Clive Lewis, będący odpowiednikiem wiceministra ds. zrównoważonej gospodarki, oraz posłanki Lisa Nandy i Jess Phillips.
Jak się wydaje, największe szanse na wygraną mają Starmer oraz właśnie Long-Bailey, ale biorąc pod uwagę, że Partia Pracy znalazła się na rozdrożu, nie można też wykluczyć innych rozwiązań.
W grudniowych wyborach parlamentarnych laburzyści ponieśli najgorszą porażkę - biorąc pod uwagę zdobyte mandaty - od 1935 r. Jednym z głównych jej powodów była utrata wielu wyborców z przemysłowych okręgów w północnej i środkowej Anglii, którzy ze względu na nieokreślone stanowisko laburzystów w sprawie Brexitu przerzucili swoje poparcie na Partię Konserwatywną.
Patrząc w szerszej perspektywie - stracili oni łączność z wyborcami z klas pracujących, którzy przez dekady byli fundamentem ich elektoratu. Z drugiej strony, radykalne pomysły gospodarcze Corbyna, jak renacjonalizacja kolei czy wodociągów oraz zapowiedź podwyżek podatków, odstręczała od tej partii neutralnych wyborców z klasy średniej.
Problem w tym, że ani Starmer, ani Long-Bailey nie są w stanie powalczyć o obie te grupy wyborców jednocześnie. Będący reprezentantem centrowego skrzydła partii Starmer może odwrócić zwrot w lewo, którego laburzyści dokonali pod przywództwem Corbyna, ale jako zwolennik drugiego referendum w sprawie Bexitu, milioner i posiadacz tytułu szlacheckiego w roli przywódcy lewicowej partii nie będzie nazbyt wiarygodny dla wyborców z klas pracujących.
Z kolei Long-Bailey ma trochę atutów, by wygrać partyjne wybory, bo może liczyć na poparcie związków zawodowych, jest reprezentantką północnej Anglii i nowego pokolenia, a wśród szeregowych członków ugrupowania - a to oni będą wybierać przywódcę - radykalizm Corbyna i jego stronników jest popularny. Jednak trudno przypuszczać, by zdołała przyciągnąć z powrotem do partii centrowych wyborców.
Zgodnie z ogłoszonym w poniedziałek harmonogramem, pretendenci do roli lidera opozycji muszą od 7 do 13 stycznia uzyskać poparcie co najmniej 10 proc. laburzystowskich posłów do Izby Gmin lub do Parlamentu Europejskiego, czyli minimum 22 osób.
Następnie między 15 stycznia a 14 lutego muszą pozyskać poparcie przynajmniej 5 proc. struktur partii w okręgach wyborczych lub trzech afiliowanych przy niej organizacji, przy czym dwie z nich muszą być związkami zawodowymi.
Dopiero ci, którzy uzyskają takie poparcie, zostaną dopuszczeni do dalszego etapu, czyli właściwego głosowania. Odbędzie się ono między 21 lutego a 2 kwietnia. Uprawnieni do głosowania będą ustawiać kandydatów według preferowanej kolejności i dopóki któryś z nich nie uzyska ponad 50 proc. głosów pierwszego wyboru, ten z najgorszym wynikiem będzie odpadał z rywalizacji. Zwycięzca zostanie ogłoszony 4 kwietnia.
Czytaj więcej:
Lider Partii Pracy zapowiada swoją rezygnację
Prasa w UK: Przytłaczająca wygrana Johnsona i historyczna porażka Corbyna
Partia Pracy ogłosi nazwisko nowego lidera 4 kwietnia