Samolot easyJet zapomniał o pasażerach
29 pasażerom samolotu easyJet niemal przed nosem zamknięto drzwi na pokład. Maszyna, która leciała z Malagi do Bristolu, nie zapomniała natomiast o ich bagażu.
Reklama
Reklama
Do niecodziennego zdarzenia doszło w minioną sobotę w porcie lotnicznym w hiszpańskiej Maladze. "Dotarłem na lotnisko, pokazałem kartę pokładową i udałem się w kierunku bramki. Wszyscy pasażerowie czekali już na klatce schodowej, prowadządzej do wyjścia i samolotu. Było tam pełno ludzi. Nagle kolejka zatrzymała się" - opowiada jeden z pasażerów lotu 6056 do Bristolu, 50-letni Iain Locke, cytowany przez "Daily Mail".
Kilka minut później Brytyjczyk zobaczył, że jego samolot odrywa się od ziemi i wzbija w niebo. "Odwróciłem się do mężczyzny obok i powiedziałem: 'Nie chcę cię niepokoić, ale nasz samolot odleciał'. Po prostu nie mogłem w to uwierzyć" - kontyunuuje.
Podróżni próbowali wrócić do strefy odlotów, ale znaleźli się w pułapce, bo zablokowano drzwi do terminalu. Po 20 minutach wołania o pomoc, uderzania w drzwi, ktoś pomógł im się wydostać z zasadzki.
"Dużo latam i wiem, że są pewne procedury, które mówią o tym, aby sprawdzić prawidłową liczbę pasażerów na pokładzie statku powietrznego. To niewiarygodne: jak można nie zauważyć, że brakuje tylu osób?!" - dodaje oburzony klient easyJet.
Wkrótce zjawił się przedstawiciel przewoźnika, który nie potrafił wyjaśnić, jak samolot mógł odlecieć bez 29 pasażerów - za to z ich bagażem.
Rzeczniczka przewoźnika tłumaczyła, że załoga nie miała obowiązku policzenia podróżujących na pokładzie. Jednocześnie przeprosiła wszystkich poszkodowanych i zapewniła, że trwa dochodzenie w sprawie feralnego lotu.
Kilka minut później Brytyjczyk zobaczył, że jego samolot odrywa się od ziemi i wzbija w niebo. "Odwróciłem się do mężczyzny obok i powiedziałem: 'Nie chcę cię niepokoić, ale nasz samolot odleciał'. Po prostu nie mogłem w to uwierzyć" - kontyunuuje.
Podróżni próbowali wrócić do strefy odlotów, ale znaleźli się w pułapce, bo zablokowano drzwi do terminalu. Po 20 minutach wołania o pomoc, uderzania w drzwi, ktoś pomógł im się wydostać z zasadzki.
"Dużo latam i wiem, że są pewne procedury, które mówią o tym, aby sprawdzić prawidłową liczbę pasażerów na pokładzie statku powietrznego. To niewiarygodne: jak można nie zauważyć, że brakuje tylu osób?!" - dodaje oburzony klient easyJet.
Wkrótce zjawił się przedstawiciel przewoźnika, który nie potrafił wyjaśnić, jak samolot mógł odlecieć bez 29 pasażerów - za to z ich bagażem.
Rzeczniczka przewoźnika tłumaczyła, że załoga nie miała obowiązku policzenia podróżujących na pokładzie. Jednocześnie przeprosiła wszystkich poszkodowanych i zapewniła, że trwa dochodzenie w sprawie feralnego lotu.
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama