Sąd apelacyjny odrzucił wniosek odsiadującej dożywocie za zabicie matki
Do tragedii doszło w Wigilię 2010 roku, w domu na terenie dublińskiej dzielnicy Clonsilla. Kobieta nie przyznała się do morderstwa, lecz zabójstwa.
W październiku 2014 roku sąd uznał ją winną. Przysięgli głosowali 11 do 1.
W czasie, gdy doszło do morderstwa, Dudko miała problemy z alkoholem, a także zażywała leki. Na początku grudnia 2010 roku została zwolniona za pijaństwo z pracy. W sądzie podkreślano, że zanim zaczęła pić, była uważana za jedną z najlepszych pielęgniarek.
"Kilka tygodni przed tragedią wraz ze swoim dzieckiem i matką wyprowadziła się od męża. Dudko zeznała, że matka nazywała zięcia bestią i zachęcała ją do wyprowadzki. Tłumaczyła jej, że mąż ją zdradza. Vitalij Dudko przyznał w sądzie, że miała rację” - relacjonuje Independent.ie.
Obrończyni skazanej, Caroline Biggs, wskazała w apelacji, iż jedynym problemem w postępowaniu było określenie zamiaru popełnienia czynu oraz kwestia wpływu środków zmieniających świadomość i prowokacji. Zdaniem przedstawicielki 39-latki, sędzia prowadził sprawę „w sposób niesprawiedliwy i niewyważony”.
"Biggs skupiła się w apelacji na zakresie i zobowiązaniach sądu do przedstawienia przysięgłym linii obrony w sposób sprawiedliwy i wyważony oraz podsumowania dowodów pozyskanych od świadków oskarżenia podczas przesłuchania obrony. Tego jej zdaniem podczas rozprawy zabrakło” - komentuje portal.
Odrzucenie wniosku Sąd Apelacyjny uzasadnił brakiem uchybień w sposobie prowadzenia procesu.
Greta Dudko odsiaduje wyrok w dublińskim Dochas Centre, razem ze skazaną za zamordowanie Csaby Orsosa 31-letnią Martą Herdą. Polka także ostatnio utraciła szansę na apelację w Sądzie Najwyższym.