"Referendum dot. Brexitu należy unieważnić. Złamano prawo"
Z analizy cyfrowej kampanii "Leave” wynika, że "przekonała” ona dziesiątki milionów ludzi w ostatnich kluczowych dniach, już po przekroczeniu limitu wydatków – co pozwoliło zmienić wynik – twierdzi profesor Philip Howard, dyrektor Oxford Internet Institute.
Dowody przeciwko liderom kampanii "Leave” jutro zostaną złożone w Sądzie Najwyższym. Sprawa ma rozstrzygnąć w ciągu kilku tygodni, czy w związku ze złamaniem prawa wynik referendum można uznać za nieważny.
Naukowiec podkreśla, że gdyby 634 751 osób zagłosowało inaczej niż zagłosowało w czerwcu 2016 roku, Wielka Brytania pozostałaby w Unii Europejskiej. Howard dowodzi, że już po przekroczeniu limitu wydatków przez zwolenników wyjścia ze Wspólnoty, mieli oni szansę wpłynąć na decyzję ponad 800 tys. wyborców.
Wcześniejsze badania pokazują, że 20-30 proc. głosujących zdecydowało jak zagłosować już na kilka dni przed referendum, a 50% z nich podjęła decyzję to w dniu plebiscytu.
"Jeśli reklamy na Facebooku trafiły do dziesiątek milionów ludzi po tym, jak zwolennicy Brexitu nie powinni już prowadzić kampanii w internecie, to nie ma wątpliwości, że wpłynęło to na decyzję ogromnej liczby ludzi" - podkreślił profesor.
Philip Howard oparł swoje badania na materiałach ujawnionych przez Facebooka komisji Izby Gmin, która badała wydatki kampanii "Vote Leave" oraz na "relacjach napisanych przez zaangażowanych w kampanię".
Naukowiec zwrócił uwagę na to, że liderzy kampanii na rzecz pozostania UK w Unii zostali zmuszeni do zaprzestania umieszczania reklam online, ponieważ osiągnęli limit wydatków. Zwolennicy Brexitu natomiast kontynuowali reklamę w internecie po tym terminie, co później zostało uznane przez Komisję Wyborczą za złamanie prawa.