Przyjaciele Polaków, którzy zginęli w wypadku: "Przyjechali do UK po lepsze życie"
Grzegorz, Andrzej i Jan ponieśli śmierć na miejscu, gdy ich czarna Toyota Celica zderzyła się czołowo z białym Peugeotem 3008 na drodze między miejscowościami Barton i South Ferriby. Do tragedii doszło w niedzielę, 17 listopada, ok. godz. 11:00.
Jak podaje Hulldailymail.co.uk, Polacy - w wieku od 40 do 50 lat - pracowali w lokalnym przemyśle spożywczym, w fabrykach w Driffield, Malton i Bridlington. W Wielkiej Brytanii mieszkali od 4 do ponad 10 lat. Ich rodziny zostały w Polsce.
Radek, przyjaciel mężczyzn, był jedną z osób, która zainicjowała kampanię na Facebooku w celu zebrania 10 tys. funtów na sprowadzenie ciał Polaków do ich ojczyzny. "Jak wielu z nas, Grzegorz, Andrzej i Jan wyjechali do UK w poszukiwaniu lepszego jutra. Nie zawsze było kolorowo, ale pracowali jak każdy z nas" - zaznaczył Radek.
"Ich samochód zderzył się z innym pojazdem, w wyniku czego śmierć na miejscu poniosła cała trójka, pozostawiając bliskich tak nagle, bez pożegnania. Ich dzieci już nigdy nie zobaczą ojców, już nigdy się nie przytulą. Rodzice, siostry czy bracia już nigdy się nie spotkają" - dodał przyjaciel zmarłych.
W ostatnich dniach, m.in. dzięki zaangażowaniu polskiej społeczności z Hull, ciała mężczyzn udało się sprowadzić do Polski. Wciąż jednak potrzebne są dodatkowe fundusze na pogrzeby, a zbiórka trwa do 1 grudnia. "Każdy funt lub pens pomaga rodzinom w tych trudnych chwilach" - podkreślił Radek.
"W obliczu tak wielkiej tragedii proszę was o wsparcie dla rodzin, aby mogły godnie ich pochować , aby mogły przyjść pomodlić się na ich grobach. Wiem, że możemy zjednoczyć się w tak trudnych chwilach jak ta" - podsumował mężczyzna.
Czytaj więcej:
Fala wciągnęła Polaka do wody. Mężczyzna zmarł
Wypadek polskiego autokaru koło Hamburga
Tragiczny wypadek w Anglii. Zginęło trzech Polaków