Premier Hiszpanii apeluje do lidera Katalonii, by porzucił plany niepodległościowe
"Czy jest rozwiązanie? Tak, najlepszym jest jak najszybszy powrót do legalności i jak najszybsze zapewnienie, że nie będzie jednostronnej proklamacji niepodległości, gdyż dzięki temu uniknięto by także większego zła" - przekazał Rajoy w wywiadzie udzielonym hiszpańskiej agencji EFE.
Według Rajoya, takiego rozwoju sytuacji chce całe hiszpańskie społeczeństwo, media, przedsiębiorcy, związki zawodowe, a także "miliony Katalończyków".
Wczoraj wieczorem w telewizyjnym wystąpieniu Puigdemont ponowił apel o negocjacje z udziałem zagranicznych mediatorów, aby rozwiązać obecny kryzys. Podkreślił jednocześnie, że wynik niedzielnego referendum niepodległościowego będzie musiał zostać wprowadzony w życie.
Rząd Puigdemonta zwróci się najpewniej w poniedziałek do regionalnego parlamentu, aby proklamował niepodległość Katalonii. Ze wstępnych wyników niedzielnego referendum wynika, że 90 proc. głosujących poparło oderwanie się tego regionu od reszty Hiszpanii. Frekwencja w głosowaniu wyniosła ok. 43 proc., a ci Katalończycy, którzy wolą, aby ich region pozostał częścią Hiszpanii, zbojkotowali referendum.
Szef regionalnego rządu uważa, że referendum dowiodło, iż wolą Katalończyków jest odłączenie się od kraju i zapewnił, że doprowadzi do tego. Madryt z kolei utrzymuje, że tak się nie stanie.
Spór między Madrytem a Barceloną wywołał obawy zagranicznych inwestorów o niepokoje w Katalonii, gdzie powstaje 20 proc. PKB Hiszpanii.
Z sondaży przeprowadzanych przed referendum wynikało, że ok. 40 proc. mieszkańców Katalonii popierało secesję. Jednak większość ankietowanych chciała przeprowadzenia referendum, a brutalne działania policji zbulwersowały Katalończyków bez względu na poglądy polityczne.