Polski LOT chce zarobić tyle samo, co rok temu
"Bieżący rok okazał się trudniejszy dla LOT-u, niż pierwotnie zakładaliśmy. Pomimo znaczących przeciwności operacyjnych, na koniec 2019 roku planujemy uzyskać co najmniej taki wynik na poziomie EBIT jak w 2018 roku" - przekazał Milczarski.
Prezes LOT poinformował, iż pod koniec czerwca Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy zatwierdziło sprawozdanie finansowe spółki za 2018 rok. Przewoźnik wypracował 209 mln zł na poziomie EBIT.
Prezes LOT zastrzegł, że uzyskanie tego wyniku w tym roku będzie zależało m.in. od tego, kiedy do floty wrócą uziemione samoloty Boeing 737 Max, których we flocie przewoźnika powinno teraz już latać dziewięć.
"Uziemienie Boeingów 737 Max to zdarzenie, którego nie mogliśmy przewidzieć i na które nie mamy wpływu, a rzutuje ono istotnie na nasz wynik finansowy. Ponosimy z tego powodu duże koszty, gdyż musieliśmy zastąpić te maszyny innymi. Tymczasowo leasingujemy dwa Boeingi 737 wersjach -700 i -800 oraz trzy Embraery 195. Z powodu ograniczonej dostępności samolotów na rynku, zmuszeni jesteśmy korzystać z samolotów wypożyczanych w znacznie droższej formule wet-lease, czyli maszyny wraz z załogą" - stwierdza Milczarski.
Dodał, że spółka prowadzi stały dialog z przedstawicielami Boeinga i leasingodawcami ws. powrotu do latania samolotów Boeing 737 Max, także jeśli chodzi o kwestie odszkodowania z tytułu ich uziemienia.
Milczarski przekazał również, że trwają prace nad nową strategią PLL LOT, która ma zostać ogłoszona do końca roku. Jak podkreślił, spółka zrealizowała już - przed czasem - strategię na lata 2016-2020.