Polska zremisowała ze Słowenią 1:1 w meczu towarzyskim
W stosunku do piątkowego meczu eliminacji mistrzostw świata z Rumunią w Bukareszcie (3:0) selekcjoner Adam Nawałka zdecydował się aż na osiem zmian. W podstawowym składzie znalazł się m.in. Jacek Góralski. Pomocnik Jagiellonii Białystok tym samym zadebiutował w narodowych barwach. W 83. minucie na boisku pojawił się drugi debiutant - Damian Dąbrowski z Cracovii.
W kadrze Słowenii również zabrakło kilku podstawowych zawodników, wśród nich bramkarza Atletico Madryt Jana Oblaka, kapitana kadry Bostjana Cesara z Chievo Werona czy Kevina Kampla z Bayeru Leverkusen.
Przez pierwsze 20 minut na boisku niewiele ciekawego się działo. Gra głównie toczyła się w środku pola. Impas pierwsi przełamali Słoweńcy. W 24. minucie po dośrodkowaniu z rzutu wolnego, Artura Boruca pokonał Miha Mevlja.
Biało-czerwoni rzucili się do odrabiania straty, ale w pierwszej połowie tak naprawdę nie stworzyli sobie dogodnej okazji do zdobycia bramki.
W przerwie Nawałka zdecydował się na dwie zmiany. Między słupkami Boruca zastąpił Wojciech Szczęsny, a za Grzegorza Krychowiaka pojawił się Kamil Wilczek.
Napastnik Broendby Kopenhaga już po kilku minutach mógł przyczynić się do wyrównania. Świetnie podał do Łukasza Teodorczyka w słoweńskim polu karnym, ale ten zwlekał z oddaniem strzału, a kiedy się zdecydował, to został zablokowany.
W kolejnych minutach Polacy znów nie zachwycali, a efekt przyniosło dopiero wprowadzenie do gry Jakuba Błaszczykowskiego oraz Kamila Grosickiego. To właśnie pierwszy z nich dośrodkował w 79. minucie, a Teodorczyk ubiegł obrońców i trafił do siatki.
Do końca meczu to podopieczni trenera Nawałki mieli przewagę. Dłużej utrzymywali się przy piłce, ale dającej zwycięstwo akcji nie udało im się skonstruować.
To było szóste w historii starcie Polski i Słowenii. Bilans spotkań jest korzystny dla biało-czerwonych, którzy dwa razy wygrali, po raz trzeci zremisowali oraz doznali jednej porażki.