Połowa kierowców w UK "nie widzi dobrze"
Zgodnie z obowiązującymi przepisami, jedyna obowiązkowa kontrola wzroku odbywa się podczas testu praktycznego, kiedy kursanci muszą odczytać tablicę rejestracyjną z odległości 20 metrów. Gdy ktoś już posiada prawo jazdy, sam musi poinformować Driver and Vehicle Licensing Agency (DVLA), czy ma problemy z widzeniem.
Tymczasem okazuje się, że prawie połowa kierowców (44 proc.), którzy odwiedzili w ostatnim miesiącu optyka, ma problemy z widzeniem - informuje "Metro".
Oddzielne badanie wykazało, że 42 proc. z 1 386 zmotoryzowanych kontynuowałoby jazdę, nawet gdyby usłyszało, że ich wzrok nie może zostać skorygowany za pomocą okularów czy soczewek.
Eksperci ze Stowarzyszenia Optyków (AOP) naciskają na rząd o wprowadzenie obligatoryjnego kompleksowego testu, podczas którego osoby starające się o prawo jazdy udowodnią, że widzą na tyle dobrze, żeby nie stwarzać zagrożenia na drogach. Takie kompleksowe badanie miałoby być powtarzane co 10 lat.
W zeszłym roku słaby wzrok był przyczyną wypadków, w których zostało rannych 262 osób - wynika z danych brytyjskiego Ministerstwa Transportu.
Ściganiu kierowców z wadliwym wzrokiem ma pomóc wdrożony we wrześniu pilotażowy projekt policji drogowej. Zatrzymany do kontroli kierowca, który nie jest w stanie z 20 metrów odczytać tablicy rejestracyjnej, automatycznie traci prawo jazdy.