Polak ratował irlandzką rodzinę z pożaru. "Nigdy tego nie zapomnimy"
Do zdarzenia doszło w zeszły weekend w Shankill na przedmieściach Dublina. Sarah Martin, jej 3-letnia córka i roczny syn spali, kiedy w mieszkaniu pojawiły się płomienie. W domu nie było w tym czasie partnera kobiety i 9-letniego syna pary.
Gdy Martin obudziła się, natychmiast złapała swoją córkę i wyprowadziła ją na balkon. Niestety, gęsty dym i ogień uniemożliwiły jej powrót do mieszkania, w którym znajdowało się jeszcze drugie dziecko.
Wtedy do akcji wkroczył 33-letni Polak wraz z innym sąsiadem - Węgrem. Mężczyźni najpierw wyważyli drzwi do mieszkania i starali się dotrzeć do uwięzionego w pokoju chłopca. Przeszkodził im w tym jednak bardzo gęsty dym, w związku z czym Najdzinowicz zdecydował się na inną drogę, aby dostać się do rodziny.
"Zaczął się wspinać po balkonach. W końcu dotarł na balkon płonącego mieszkania i wyważyć dzrwi" - opowiada żona Polaka, cytowana przez "Irish Independent".
W międzyczasie na miejsce dotarła straż pożarna, która weszła do środka i wyciągnęła z niego matkę, córkę i syna. Żadne z nich nie odniosło większych obrażeń.
"Tego, co zrobili ci dwaj panowie nie zapomnimy nigdy" - oświadczył mąż kobiety. "Mamy ogromne szczęście. Nasi sąsiedzi wykazali się wielką odwagą" - dodał.