Polacy odpowiedzialni za "straszliwe obrażenia" niemowlęcia?

Dziecko, zidentyfikowane jako "N", znajdowało się pod opieką polskiej pary. W tym czasie jego matka, która mieszkała z Polakami, była w pracy - donosi serwis marilynstowe.co.uk.

Podczas "opieki" dziewczynka doznała uszkodzenia mógu i doszło u niej do zatrzymania akcji serca. Polacy utrzymywali, że niemowlę nagle przestało oddychać, a następnie upadło. Dodali, że mimo paniki, przeprowadzili resuscytację.

Jednak obdukcja lekarska wykazała, iż krwotok wewnętrzny był wynikiem silnego wstrząsu i jest "bardzo mało prawdopodobne", aby obrażenia powstały przez "próbę ożywienia nieprzytomnego dziecka". Eksperci są zgodni też co do tego, że nagły upadek nie mógł spowodować takiego zakresu obrażeń.

Dziewczynka powoli wraca do zdrowia, ale wciąż nie wiadomo, czy będzie widzieć, samodzielnie poruszać się i mówić.

Wciąż nie jest też jasne, jak doszło do tragedii. Sędzia przypuszcza, że "jeden z opiekunów stracił kontrolę nad sobą" i potrząsnął "N", gdy ta nie przestawała płakać. Przyznał jednak, że takie zachowanie nie pasuje do oskarżonych, którzy wcześniej nigdy nie byli krytykowani za opiekę nad dziećmi.

W związku ze sprawą 2,5-letnia córka Polaków trafiła do placówki opiekuńczo-wychowawczej. 

Sędzia zaznaczył, że "para powinna powiedzieć, co tak naprawdę się stało". Proces jest w toku.