Podzielona SNP wybiera nowego lidera i drogę do niepodległości Szkocji
Wybory nowego lidera SNP są konieczne w związku za zapowiedzianą niespełna miesiąc temu rezygnacją Nicoli Sturgeon. Choć jej dorobek jako szefowej rządu budzi mieszane oceny, niezaprzeczalnym faktem jest to, iż przez ostatnie lata zdominowała szkocką politykę na tyle, że w SNP nie ma żadnego jej naturalnego następcy i partia znalazła się na politycznym rozdrożu.
W zasadzie na politycznym rozdrożu SNP znalazła się już pod koniec rządów Sturgeon, w związku z dwiema kluczowymi sprawami. Jesienią zeszłego roku brytyjski Sąd Najwyższy jednomyślnie orzekł, że władze szkockie nie mają kompetencji, by rozpisać referendum niepodległościowe bez zgody rządu w Londynie, co utrąciło ogłoszony przez Sturgeon plan przeprowadzenia takiego plebiscytu w październiku tego roku.
Druga to przyjęta przez szkocki parlament, ale zablokowana przez rząd w Londynie ustawa o zmianie płci, która miała pozwalać na prawną zmianę płci na podstawie wyłącznie deklaracji zainteresowanej osoby. Ustawa sama w sobie budziła duże kontrowersje, ale wzrosły one jeszcze bardziej wskutek głośnej sprawy rzekomo transseksualnego gwałciciela, który początkowo trafił do więzienia dla kobiet, a dokładnie przed takimi oszustwami ostrzegali przeciwnicy ustawy.
Obie te sprawy znacząco przyczyniły się do tego, że Sturgeon po ponad ośmiu latach ogłosiła rezygnację. Ostatecznie o schedę po niej ubiegają się wspomniany minister zdrowia, mający pakistańskie korzenie Yousaf, minister finansów Kate Forbes oraz była wiceminister sprawiedliwości Ash Regan.
Początkowo największe szanse dawano 32-letniej Forbes, którą jest bardzo dobrze oceniana za gospodarcze przeprowadzenie kraju przez pandemię Covid-19, ale to się zmieniło, gdy zaczęła mówić o swoich przekonaniach religijnych - należy do surowego w doktrynie Wolnego Kościoła Szkocji. Forbes nie tylko sprzeciwia się ustawie o uznaniu płci, ale też zaznaczyła, że gdyby wówczas była posłanką, głosowałaby przeciwko uznaniu małżeństw jednopłciowych, a poza tym jest przeciwna aborcji i uważa dzieci pozamałżeńskie za niewłaściwy model rodziny.
Te poglądy są zupełnie przeciwne do linii przyjętej w ostatnich latach przez SNP, która nie mogąc uzyskać niczego w sprawie niepodległości, zaczęła iść w kierunku radykalnego programu światopoglądowego. Forbes później wyjaśniała, że jej osobista niezgoda na małżeństwa jednopłciowe nie oznacza, iż będzie dążyć do ich delegalizacji, ale nadal przez część członków SNP traktowana jest z dużą podejrzliwością.
Ustawie o uznaniu płci przeciwna jest też Regan, która w proteście złożyła rezygnację ze stanowiska rządowego. To oznacza, że jednym z trójki kandydatów popierających tę ustawę jest Yousaf. Choć jemu z kolei wytykane jest, że w 2014 r., gdy głosowana była legalizacja małżeństw jednopłciowych tak zaaranżował inne spotkania, by mieć pretekst do tego, by nie brać udziału w głosowaniu. Yousafa obciąża też kryzys w publicznej służbie zdrowia, a to ona - a nie ustawa o uznaniu płci czy niepodległość - są wskazywane przez mieszkańców Szkocji jako priorytet.
Jeśli chodzi o sprawę niepodległości, to najbardziej jednoznaczna była Regan, która tak jak to planowała Sturgeon, zamierza potraktować najbliższe wybory do Izby Gmin jako faktyczne referendum. Forbes i Yousaf wskazywali, że zamierzają nieco spowolnić tempo i stabilnie budować trwałe poparcie dla niepodległości.
Jednak w niedzielę Yousaf wyznał, że żadnej opcji nie wyklucza i bierze pod uwagę rozpisanie nowych wyborów do szkockiego parlamentu, aby je potraktować jako faktyczne referendum. A zapytany w jaki sposób zamierza rozbić Zjednoczone Królestwo, odparł, iż "użyje wszelkich niezbędnych środków, oczywiście mieszczących się w granicach prawa".
Wyboru nowego lidera dokonają wszyscy członkowie SNP, których liczba według mediów znacząco spadła w ostatnim czasie - w szczytowym momencie było ich ok. 125 tys., obecnie 78 tys. Faworytem partyjnego establishmentu, a także - jak wskazuje jedyny sondaż - członków partii jest Yousaf, o kilka punktów proc. wyprzedzając Forbes.
Ale w sondażu przeprowadzonym wśród wyborców SNP, wyniki są odwrotne. Forbes za to wyraźne wygrywa w badaniach przeprowadzanych wśród całej populacji Szkocji, co oznacza, że ona najprędzej przyciągnąć może wyborców innych partii, a tym samym najbardziej zwiększyć poparcie dla niepodległości.
A to tymczasem wyraźnie spadło - od czasu ustawy o uznaniu płci zwolennicy pozostania Szkocji w składzie Zjednoczonego Królestwa wygrali prawie wszystkie sondaże, przy czym ich przewaga zbliża się do tej, która była w pierwszym referendum w 2014 r. - 55:45 proc.
Czytaj więcej:
Nicola Sturgeon: Niepodległa Szkocja zachowa funta, ale z czasem będzie chciała mieć własną walutę
Sondaż: Przewaga przeciwników secesji Szkocji większa, niż była w referendum
Premier Szkocji Nicola Sturgeon zapowiedziała rezygnację ze stanowiska