Pasażerowie "mdleli i wymiotowali" w gorącym samolocie
300 osób na pokładzie maszyny należącej do czarterowej linii Thomas Cook nie musiało nawet wzbijać się w powietrze, żeby przeżyć prawdziwy koszmar. Ich upiorny sen rozegrał się na pasie startowym lotniska hiszpańskiej wyspy Lanzarote.
To były straszne warunki w palącym upale - tak sytuację opisywali pasażerowie, którzy przez trzy godziny czekali aż maszyna wystartuje do Wielkiej Brytanii.
Wśród nich była Bekka Reece, jej trójka małych dzieci i partner Shane Davies. Kobieta relacjonuje, że samolot zaczął pachnieć paliwem lotniczym, brakowało powietrza, a niektórzy ludzie dostawali ataków paniki.
"Po dwóch godzinach czekania, moja najstarsza córka miała krwawienia z nosa, a najmłodsza wyglądała tak, jakby właśnie wyszła z wanny. Pasażerowie wachlowali ją kartami pokładowymi, żeby chciaż odrobinę jej ulżyć. To było naprawdę przerażające" - relacjonuje 32-latka, cytowana przez "Metro".
Brytyjka twierdzi, że w samolocie nie było klimatyzacji ani dostępu do wody. "Po około trzech godzinach czekania zemdlała młoda dziewczyna. Martwiłam się o nasze zdrowie - to było nie do zniesienia" - dodaje Bekka Reece.
Krótko po północy pasażerowie zostali wypuszczeni z samolotu i skierowani do pobliskiego hotelu.
Przedstawiciele Thomasa Cooka przeprosili za zaistniałą sytuacją. "Lot MT1499 z Lanzarote do Manchesteru opóźnił się z powodu problemów technicznych. Rozpocząłem pilne dochodzenie, obejmujące m.in. naszą partnerską linię lotniczą, która dzierżawi nam samolot, aby wyjaśnić, dlaczego zasady i procedury, które stosujemy w przypadku takich scenariuszy, w tym przypadku nie były w pełni przestrzegane" - poinformował Paul Hutchings, dyrektor zarządzający firmy Thomas Cook.