Niemcy: 30. rocznica upadku muru, który podzielił Europę
Za datę rozpoczęcia budowy muru uważa się 13 sierpnia 1961 roku. Tego dnia rozpoczęła się Akcja Róża, w której ramach zaczęto budować zasieki z drutu kolczastego opasujące sowiecka strefę okupacyjną Berlina. Docelowo umocnienia osiągnęły wysokość od 3,4 do 4,2 metra. W utrzymaniu szczelności pomagał system ponad 300 wieżyczek wartowniczych.
Nie odstraszało to jednak mieszkańców NRD przed podejmowaniem prób przedostania się do wolnego świata. Zorganizowano aż 5 075 udanych ucieczek do Berlina Zachodniego. Nie wszystkim się jednak udało. Przy próbach ucieczek na Zachód zginęło wiele osób. Szacunkowa liczba ofiar waha się między 136 a 239.
Za pierwszą śmiertelną ofiarę muru uważa się Idę Siekmann. Zginęła ona skacząc z okna domu przy Bernauer Strasse. Jako ostatni z powodu muru śmierć poniósł Chris Gueffroy. Został zastrzelony w 1989 r. - 9 miesięcy przed zburzeniem budowli.
Jedyną ofiarą muru berlińskiego spoza Niemiec był 24-letni Polak – Franciszek Piesik. Utonął on w jeziorze Nieder Neuendorfer See przy próbie przedostania się do Berlina Zachodniego.
Nota bene, mur berliński, a właściwie tzw. strefę śmierci między murem zachodnim a wschodnim upodobały sobie króliki. Paradoksalnie miały one tam idealne warunki do rozmnażania się - był to pas ziemi porośnięty trawą, gdzie mogły one bezpiecznie mieszkać nie niepokojone przez drapieżniki i ludzi. Po dziś dzień w Berlinie istnieje kilkanaście króliczych kolonii, głównie w zachodniej części miasta.
Kluczową rolę w faktycznym upadku muru odegrał rzecznik Socjalistycznej Partii Jedności Niemiec (SED) Guenter Schabowski. Podczas transmitowanej na żywo konferencji prasowej 9 listopada 1989 roku oświadczył on, że władze NRD złagodziły przepisy dotyczące podróży, pozwalając każdemu obywatelowi wyjechać z kraju.
Dopytywany przez dziennikarzy o termin wejścia nowych przepisów w życie, odpowiedział: "Według mojej wiedzy - natychmiast, niezwłocznie". Jak później się okazało, pomyłka NRD-owskiego dygnitarza wywołała efekt domina.
Jego słowa zostały zinterpretowane jako ogłoszenie decyzji o natychmiastowym, bezwarunkowym otwarciu wszystkich granic. Mieszkańcy obu części podzielonego miasta zaczęli masowo gromadzić się w nocy przy przejściach granicznych. Po krótkiej wojnie nerwów, która rozegrała się przy placówce pograniczników na Bornholmer Strasse, pierwszy szlaban poszedł w górę; wkrótce potem - wszystkie pozostałe.
Obywatele NRD zostali entuzjastycznie przyjęci przez berlińczyków z zachodu. Większość barów znajdujących się w pobliżu muru fundowała darmowe piwo. Na reprezentacyjnej ulicy zakupowej Kurfuerstendamm na spontanicznej imprezie zgromadziły tysiące ludzi, a kawalkady trąbiących samochodów przetaczały się przez różne części miasta.
Po 9 listopada i opanowaniu pierwszego zamieszania muru próbowano strzec z dotychczasową czujnością. Oddziały NRD-owskiej straży granicznej próbowały nawet naprawiać powstałe wyłomy.Już wkrótce jednak władze komunistycznych Niemiec zdecydowały się na otwarcie nowych przejść granicznych. 24 grudnia 1989 obywatele RFN mogli wjeżdżać do NRD w ramach ruchu bezwizowego.
13 czerwca 1990 rozpoczęto oficjalną rozbiórkę muru. Zakończono ją 30 listopada tego samego roku. Pozostawiono 6 odcinków budowli, które upamiętniają dawny podział.
Dzisiaj prezydent Andrzej Duda, wraz z prezydentami pozostałych państw Grupy Wyszehradzkiej weźmie udział w obchodach 30. rocznicy upadku Muru Berlińskiego.
Czytaj więcej:
Media: Niemcy wciąż nie są zjednoczone
Niemcy: "Tagesspiegel" tłumaczy, dlaczego Niemcy nie rozumieją Polski