Najbardziej ryzykowne kraje do życia
Raport uwzględnia zwłaszcza zagrożenie naturalnymi kataklizmami (trzęsienia ziemi, tsunami, tornada, powodzie) w zestawieniu z zagrożeniem przez sytuację polityczną i rozwojem cywilizacyjnym.
W czołówce najryzykowniejszych do życia krajów świata znalazły się zwłaszcza kraje Oceanii i południowego Pacyfiku, jak Vanuatu, Tonga, Filipiny, Wyspy Salomona, ale również południowoamerykańska Gwatemala i południowoazjatycki Bangladesz.
Na niebezpieczeństwo wystąpienia klęsk naturalnych nakłada się tam słaby rozwój gospodarczy, niepozwalający dobrze przeciwdziałać skutkom naturalnych kataklizmów. Niebezpiecznie jest bowiem również żyć w Japonii (trzęsienia ziemi) czy Holandii (ryzyko powodzi), ale poziom rozwoju w państwach sprawia, że umieją skutecznie ograniczać liczbę ofiar i strat materialnych.
Uznane za najbardziej ryzykowne państwo świata wyspiarskie Vanuatu tylko w 2015 zostało nawiedzone przez trzęsienie ziemi, erupcję wulkanu i cyklon, i to wszystko w niewielkich odstępach czasu. Słaba infrastruktura sprawia dodatkowo, że wielkim zagrożeniem bywają tu nawet pojedyncze sztormy.
Za najmniej ryzykowny do życia uznano natomiast Katar z rekordowo niskim prawdopodobieństwem wystąpienia kataklizmów naturalnych.
Polska, podobnie jak większość krajów Europy, zakwalifikowała się jako państwo bardzo bezpieczne. Dużych zagrożeń na Starym Kontynencie właściwie nie ma, choć z zagrożeniem umiarkowanym ze strony katastrof naturalnych powinny liczyć się Uzbekistan, Kirgistan, Albania i wspomniana już Holandia.
Według statystyk ONZ, w całym 2015 r. wskutek kataklizmów naturalnych śmierć poniosło na całym świecie aż 22 tys. 773 ludzi, zaś 98,6 mln było ich skutkami ogólnie dotkniętych. Wartość zniszczeń oszacowano na łącznie 66,5 mld USD. ONZ alarmuje, że na zapobieganie takim wydarzeniom społeczność międzynarodowa wydała jedynie ok. pół procenta całego budżetu, jakim dysponowała na zwalczenie skutków naturalnych katastrof.