Meghan i Harry adoptowali 7-letniego psa z pseudohodowli

Hodowla prowadzona przez firmę Envigo została zamknięta w zeszłym miesiącu po tym, jak oskarżono ją o liczne naruszenia i okrucieństwo wobec zwierząt. Dochodzenie prowadzone w tej sprawie wskazało, że wiele zwierząt było usypianych. Choć firma zaprzeczała stawianym zarzutom, w zeszłym miesiącu ogłoszono zamknięcie pseudohodowli, a zwierzęta przekazano pod opiekę organizacji charytatywnych.

Jedną z osób, które ruszyły na pomoc pokrzywdzonym psom, była prawniczka Shannon Keith, która specjalizuje się prawach zwierząt i prowadzi fundację Beagle Freedom Project. To właśnie do niej zwrócili się Meghan i Harry.

W rozmowie z "LA Times" Keith wspomniała, że Meghan skontaktowała się z nią osobiście. Obie panie rozmawiały przez telefon przez pół godziny, jednak obrończyni praw zwierząt nie domyśliła się, że ma do czynienia z Meghan Markle. "Na początku pomyślałam, że rozmawiam z Megan Fox" - przyznała Keith.

Tożsamość swojej rozmówczyni odkryła dopiero, gdy małżonkowie pojawili się z dyskretną wizytą w jej domu, gdzie schronienie znalazło 25 psów, m.in. suczka Mamma Mia wraz z jej ośmioma szczeniętami. Keith podkreśliła, że w przeciwieństwie do wielu osób zdecydowanych na adopcję, Meghan zależało na tym, aby przygarnąć starszego psa.

"Nie chcemy szczeniaka. Chcemy starszego psa, któremu możemy pomóc" - wyjaśniła Keith gwiazda serialu "W garniturach".

Jak poinformowali przedstawiciele Meghan i Harry’ego, decyzję o adopcji małżonkowie podjęli zaraz po tym, jak Markle dowiedziała się o zamknięciu hodowli i ciężkim losie uratowanych zwierząt.