Media: Albo zgoda Izby Gmin w tym tygodniu, albo UE opóźni Brexit
Jak ujawniają źródła dyplomatyczne, opóźnienie miałoby być "ruchome", co oznacza, że Wielka Brytania może wyjść z UE wcześniej - w listopadzie, grudniu lub styczniu - jeśli umowa zostanie ratyfikowana przed końcem najbliższego tygodnia.
Żadna decyzja nie zostanie podjęta, dopóki państwa UE nie ocenią szans na przyjęcie przez parlament porozumienia o warunkach wyjścia - czyli na pewno nie zapadnie do jutra.
Natomiast jeśli Johnson będzie miał poważne kłopoty z przyjęciem umowy w Izbie Gmin lub jeśli posłowie wymuszą drugie referendum, wówczas kraje UE, a zwłaszcza Niemcy, będą naciskać na dłuższe przesunięcie, być może do czerwca przyszłego roku - podaje "The Sunday Times".
Cytowany przez gazetę Norbert Roettgen, przewodniczący komisji spraw zagranicznych Bundestagu i jeden z najważniejszych polityków chadeckiej partii CDU kanclerz Niemiec Angeli Merkel, opowiada się za dłuższym opóźnieniem. "Rada Europejska powinna teraz zdecydować o ostatnim, długim opóźnieniu, dając Wielkiej Brytanii czas na przygotowanie się do wszystkich możliwych rozwiązań, w tym drugiego referendum" - oświadczył Roettgen.
Antti Rinne, premier Finlandii, która sprawuje obecnie przewodnictwo w Radzie UE, będzie współpracował z przewodniczącym RE Donaldem Tuskiem w celu przeprowadzenia w ciągu najbliższych kilku dni konsultacji z unijnymi rządami. On również przyznał, że zapewnienie dodatkowego czasu Wielkiej Brytanii jest sensowne.
Według źródeł dyplomatycznych, najbardziej prawdopodobną opcją jest podjęcie decyzji, że trzymiesięczne opóźnienie Brexitu, zgodnie z tzw. ustawą Benna, do 31 stycznia 2020 roku, jest czysto "technicznym przedłużeniem".
Taka decyzja może nawet nie wymagać od przywódców UE zorganizowania dodatkowego szczytu w poniedziałek 28 października i mogłaby zostać uzgodniona w drodze wymiany listów ambasadorów w Brukseli - pisze "The Sunday Times".
UE będzie musiała natomiast zorganizować nadzwyczajny szczyt, jeśli konieczne będzie przesunięcie Brexitu poza 31 stycznia 2020 roku, gdyby porozumienie utknęło w Izbie Gmin lub deputowani odrzucili je, nie podejmując decyzji w sprawie nowego referendum ani nie odwołując wniosku o wyjście z UE.
Jak podkreśla "The Sunday Times", głównym pytaniem dla UE, a zwłaszcza dla Francji, byłby "cel" kolejnego długiego opóźnienia. Amelie de Montchalin, francuska minister ds. europejskich, przekazała gazecie "Journal du Dimanche", że "niepewność polityczna" musi się skończyć.
"Powinniśmy przestać wierzyć, że w interesie wszystkich leży wstrzymanie wszystkiego na sześć miesięcy, a potem wszystko będzie lepiej" - podkreśliła minister.
Czytaj więcej:
Izba Gmin odkłada głosowanie. Boris Johnson odmawia opóźnienia Brexitu
UE czeka na dalsze kroki. Boris Johnson: Doprowadzę do twardego Brexitu
Johnson wysłał niepodpisany wniosek o przesunięcie terminu Brexitu
Poseł Letwin: Liczę, że Johnson uzyska poparcie dla umowy z UE
"Brexit nastąpi 31 października" - zapewniają ministrowie