Łukaszenka: Zamykamy granice z Polską i Litwą
"Nie wiemy, z czym oni jeszcze wyskoczą. Zostało zaledwie kilka chwytów, by rozpocząć gorącą wojnę" - oświadczył lider Białorusi, cytowany przez agencję BiełTA, występując podczas Forum Kobiet w Mińsku.
"Nie jestem agresorem, jestem człowiekiem pokoju" - zapewniał. "Nie chcę, żeby nasz kraj walczył. Tym bardziej nie chcę, żeby Białoruś, Polska, Litwa stały się teatrem działań wojennych, podczas których będą się rozstrzygać nie nasze sprawy" - podkreślił.
"Dlatego stojąc dzisiaj przed tą salą najpiękniejszych, progresywnych, patriotycznych ludzi, chcę się zwrócić do narodów Litwy, Polski i Ukrainy: powstrzymajcie swoich szalonych polityków, nie dopuśćcie do rozpętania wojny" - oświadczył Łukaszenka.
"Stoimy przed straszną katastrofą. Jeśli oni tu wejdą, będziemy musieli odpowiedzieć. Nie padniemy na kolana, nawet jeśli zostaniemy sami" - zapewniał. "Jestem zmuszony w ostatnich dniach z prezydentem Rosji, ministrem obrony, budować wspólną ochronę państwa związkowego (Białorusi i Rosji - przyp. red.)" - dodał.
Zapowiedział, że z powodu napiętej sytuacji wspólne manewry wojskowe z Rosją odbędą się w dwóch etapach. Białorusko-rosyjskie manewry Słowiańskie Braterstwo odbywają się na poligonie Brzeski w dniach 14-25 września.
Podczas środowej wizyty ministra obrony Rosji Siergieja Szojgu zapowiedziano, że pod koniec września odbędzie się drugi etap tych manewrów, o którym wcześniej nie informowano. "Oni uratowali kraj i uniemożliwili blitzkrieg" - ocenił działania struktur siłowych i OMON-u w pierwszych dniach po wyborach.
"Blitzkrieg się nie udał. Był skazany na niepowodzenie wiele lat wcześniej. Nie mógł się odbyć w naszym kraju; nigdy do niego nie dojdzie" - oświadczył Łukaszenka, którego cytuje agencja Interfax-Zachód. Dodał, że próbę przejęcia władzy przeprowadzono "pod biało-czerwono-białymi flagami".
"Rzekomo w mińskim areszcie na ul. Akrescina kogoś pobili, zabili. Omonowcy nigdy nie dyżurują, nigdy nie byli ani w aresztach, ani na Akrescina" - stwierdził Łukaszenka. Jego zdaniem, w czasie protestów "była podjęta próba szturmu na Pałac Niepodległości (siedziby prezydenta)", która została udaremniona.
Prezydent Białorusi dodał, że w kraju "przeprowadzono wybory zgodnie z konstytucją, przepisami białoruskimi". "Nie potrzebujemy żadnego uznania. Wybory się odbyły i są legalne" - oświadczył. Zapewnił, że „żadnego kłamstwa na wyborach nie było". "Nie da się sfałszować wyborów w 80 proc." - dodał.
Według oficjalnych wyników, ubiegający się o reelekcję Łukaszenka zdobył w wyborach 9 sierpnia 80,1 proc. głosów, a kandydatka opozycji Swiatłana Cichanouska 10,1 proc. głosów.
Czytaj więcej:
Zamieszki na Białorusi: Zginęła co najmniej jedna osoba, wielu rannych
"Dramatyczne" wybory na Białorusi. Opozycja nie uznaje zwycięstwa Łukaszenki
Historyczny marsz w Mińsku. "Odejdź!"
Władze UK: Nie uznajemy wyników wyborów na Białorusi
Brytyjskie media: Zachód powinien pomóc Białorusinom
Białoruś: Kolejna niedziela masowych protestów. Zatrzymano ponad 600 osób
"Guardian": Polska i Litwa wzywają UK do działań ws. Białorusi
"Niezawisimaja Gazieta": Łukaszenka prosi Putina o pomoc