Liverpool wrócił na fotel lidera
Liverpool zgromadził 70 punktów w 30 meczach, o dwa więcej niż Arsenal i trzy więcej od mistrzów Manchesteru City, które to zespoły wygrały w środę swoje spotkania.
Wynik na Anfield otworzył po kuriozalnej akcja Darwin Nunez w 17. minucie. Bramkarz Ivo Grbic źle wybił piłkę, która z powrotem trafiła prosto pod nogi urugwajskiego napastnika, a ten nie miał najmniejszych problemów z posłaniem jej do siatki.
Po godzinie gry goście doprowadzili do remisu. Sprawcą okazał się Connor Bradley, który zaliczył klasycznego samobója. Goście wyglądali na zdolnych do wywalczenia punktu, zanim w 76. minucie Alexis Mac Allister otrzymał dokładne podanie i strzelił w górny róg bramki. Zwycięstwo przypieczętował Cody Gakpo uderzeniem głową nisko przy prawym słupku.
THREE GOALS, THREE POINTS ✊ð´ pic.twitter.com/QnIrI8KdrR
— Liverpool FC (@LFC) April 4, 2024
Zespół United jest 10 punktów za strefą bezpieczeństwa i wygląda na gotowy do szybkiego powrotu do niższej klasy rozgrywkowej.
Na Stamford Bridge było jeszcze więcej emocji i więcej bramek, aż siedem. Chelsea po niespełna 20 minutach prowadziła już 2:0. Kolejne trzy gole zdobyli wyłącznie goście. Dwa trafienia dla Manchesteru zaliczył Argentyńczyk Alejandro Garnacho.
Zespół trenera Mauricio Pochettino nie rezygnował z doprowadzenia choćby do remisu. W doliczonym czasie gry, po weryfikacji VAR, Cole Palmer wykorzystał drugi rzut karny w meczu. Ten sam zawodnik po chwili w powstałym zamieszaniu na polu karnym zdobył zwycięską bramkę dla gospodarzy.
Porażka znacznie oddaliła Manchester od zajęcia 6. miejsca premiowanego grą w Lidze Europy.
Czytaj więcej:
Arsenal pokonał Luton Town i jest na szczycie tabeli. Tuż za nim Man City i Liverpool