Liga niemiecka: Po wielu miesiącach przy pełnych trybunach
Wszystko wskazuje, że decydujące mecze o tytule mistrza Niemiec i utrzymaniu w elicie - po prawie dwóch latach pandemicznych obostrzeń - będą mogły oglądać tysiące kibiców.
Dziś pełne trybuny spodziewane są na spotkaniu Unionu Berlin z FC Koeln, gdyż stołeczny klub sprzedał wszystkie 22 012 biletów do swojej "Leśniczówki", jak potocznie nazywany jest jego obiekt.
Jutro 81 365 kibiców zasiądzie na Signal Iduna Park w Dortmundzie, gdzie Borussia podejmie RB Lipsk w najciekawiej zapowiadającym się starciu 28. kolejki. Najbardziej pojemny stadion Bundesligi do ostatniego miejsca zapełni się po raz pierwszy od lutego 2020.
Druga w tabeli Borussia, która traci sześć punktów do prowadzącego Bayernu, nie może sobie pozwolić na potknięcie, jeśli chce wywierać presję na lidera i pozostać w walce o tytuł. Dortmundczycy, podobnie jak plasująca się na czwartej pozycji drużyna z Lipska, w tym roku w lidze przegrali tylko raz.
Kibice żółto-czarnych liczyli, że o udany finisz rozgrywek zatroszczy się pauzujący wcześniej długo z powodu kontuzji Erling Haaland. Norweg we wtorek zdobył dwa gole w meczu reprezentacji, ale doznał też stłuczenia stopy.
"Duży znak zapytania. Stopa jest opuchnięta i fioletowa. Jego absencja byłaby bardzo złą wiadomością dla nas" - przyznał trener BVB Marco Rose.
Martwi go prawdopodobna nieobecność 21-letniego snajpera, ale cieszy gra przy pełnych trybunach.
"To szczególny moment. W końcu, po długich dwóch latach pandemii, futbol będzie taki, jaki chcemy oglądać, jakim chcemy się pasjonować. Jesteśmy szczęśliwi i podekscytowani grą przy wypełnionych trybunach. Liczę, że w końcówce sezonu kibice dadzą nam silny impuls" - ocenił Rose.
Czytaj więcej:
Liga niemiecka: Po ponad dwóch latach stadion w Dortmundzie znów wyprzedany