Książę Harry odwiedził rannych w centrum medycznym we Lwowie

11 kwietnia, 12:00

Harry jest drugą osobą z brytyjskiej rodziny królewskiej, która odwiedziła Ukrainę. (Fot. HENRY NICHOLLS/AFP via Getty Images)

Książę Harry złożył wczoraj niezapowiedzianą wizytę w centrum medycznym we Lwowie, na zachodzie Ukrainy, gdzie odwiedził rannych żołnierzy i cywilów. Ze względów bezpieczeństwa o podróży księcia poinformowano dopiero po jej zakończeniu - podała agencja AP.

Książę Sussex, który przez 10 lat służył w armii i odbył dwie tury w Afganistanie, złożył wizytę w klinice ortopedycznej Superhumans Center specjalizującej się w chirurgii rekonstrukcyjnej i rehabilitacji rannych.

Harry'emu towarzyszyli przedstawiciele założonej przez niego Fundacji Invictus Games, która umożliwia weteranom udział w zawodach sportowych wzorowanych na Igrzyskach Paraolimpijskich.

ð¬ð§ðºð¦ Prince Harry visited victims of the war in Ukraine in an unannounced trip to the country on Thursday, - The Telegraph

ð The Duke of Sussex went to the Superhumans Centre, a Lviv clinic that treats wounded soldiers. pic.twitter.com/aWEnFgaviM
— The Ukrainian Review (@UkrReview) April 10, 2025

Wraz z księciem do Lwowa udało się też czterech weteranów, którzy sami przeszli podobne leczenie i rehabilitację jak pacjenci Superhumans Center.

Associated Press podaje, że Harry jest drugą osobą z brytyjskiej rodziny królewskiej, która odwiedziła Ukrainę; w ubiegłym roku udała się tam księżna Edynburga Zofia.

Prince Harry made a secret visit to wounded Ukrainian soldiers at a military hospital in Lviv, Ukraine. The visit was unannounced and focused on meeting injured troops recovering from the front lines. pic.twitter.com/midtPJsOZe
— Geopolitið Monitor (@DalioTroy) April 11, 2025

Po werbalnych atakach na prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, jakich w Białym Domu dopuścili się prezydent USA Donald Trump i wiceprezydent J.D. Vance, ukraiński przywódca został w marcu, podczas wizyty w Londynie, przyjęty ciepło przez króla Karola III - przypomina agencja AP.

PAP / Jagoda S.

Czytaj więcej: