KE: W UE podwójne standardy żywności, ale podziału na Wschód-Zachód nie ma
Kwestia ta od wielu lat budzi sporo emocji. To dlatego, że produkty określonych firm sprzedawane pod tą samą nazwą w różnych krajach zawierają różne składniki. Producenci tłumaczą to specyfiką poszczególnych rynków, na których klienci przyzwyczajeni są np. do konkretnego smaku. Krytycy jednak wskazują, że gorsze składniki znajdują się często w produktach kierowanych na rynki Europy Środkowej i Wschodniej, a lepsze - na rynki Zachodu.
Przedstawiony przez Komisję Europejską raport pokazuje, jaka jest skala tego zjawiska.
"Przewodniczący (Jean-Claude) Juncker bierze obawy wszystkich obywateli bardzo poważnie. Jeśli było poczucie, że na jednolitym rynku są obywatele drugiej kategorii, to zdecydowanie nie jest to coś, co jest dla niego akceptowalne. Te dowody pokazują, w jakim stopniu ta kwestia jest problemem" - podkreśliła rzeczniczka KE Mina Andreewa.
Raport jest wynikiem analizy składu żywności z wykorzystaniem tej samej metodologii, którą przeprowadziło Wspólne Centrum Badawcze KE. Z badania wynika, że 9 proc. porównywanych produktów różniło się składem, chociaż przód opakowania miały identyczny.
KE sama nie zamierza podejmować interwencji w tej sprawie. "W związku z tym, że mamy wniosek, iż 9 proc. produktów dotyczy problem, a władze krajowe zobowiązały się nim zająć, daliśmy im konieczne narzędzia przez zaktualizowanie wytycznych w sprawie tego, jak może być stosowana dyrektywa o nieuczciwych praktykach konsumenckich" - zaznaczyła rzeczniczka.
Zjawisko podwójnych standardów jest jednak szersze niż tylko 9 proc. produktów, niby takich samych, a różniących się składem. Badanie wykazało, że kolejne 22 proc. produktów nie miało wprawdzie identycznego, ale podobny front opakowania, a przy tym różniły się składem. Teza o tym, że w wyniku takich praktyk poszkodowani mieliby być wschodni Europejczycy, nie musi być jednak prawdziwa. Analiza nie wykazała bowiem spójnego wzorca geograficznego zmieniania składu produktów w zależności od tego, na jaki rynek miałyby być przeznaczone.
"Rezultaty nie są jednoznaczne. Choć cieszę się, że nie ma dowodów na podział Wschód-Zachód jeśli chodzi o markowe produkty spożywcze, to jestem zaniepokojony odkryciem, że jedna trzecia z nich różni się składem, będąc jednocześnie identycznymi lub podobnymi markami produktów" - oświadczył unijny komisarz Tibor Navracsics.
Z badania wynika, że skład 33 proc. badanych produktów był taki sam, ale nie wszystkie miały taką samą etykietę przednią.
W kwietniu Parlament Europejski poparł przepisy, zgodnie z którymi produkty sprzedawane pod tą samą marką i w takim samym opakowaniu powinny mieć jednakowy skład. Zgodnie z prawem UE, wprowadzanie do obrotu towaru identycznego jak sprzedawany w innym państwie członkowskim, gdy ma on znacząco odmienny skład lub cechy, jest równoznaczne z wprowadzaniem konsumentów w błąd. Działanie takie jest nielegalne. Przepisy powstały, bo wiele krajów Europy Środkowej i Wschodniej wskazuje, że na ich terenie sprzedawana jest żywność gorszej jakości niż w zachodniej Europie.
Komisja Europejska opublikowała zaproszenie do składania wniosków dla organizacji mających się zajmować testowaniem produktów i identyfikacją potencjalnie mylących praktyk. Z unijnego budżetu do wzięcia na ten cel jest 1,26 mln euro.