Holendrzy chcą mniej Polaków w miastach. Narzekają na "strefy no-go"
Radni w Tiel oświadczyli, że chcą zredukować liczbę "polskich domów". Podobne plany względem imigrantów są w Zaltbommel i Maasdriel w Geldrii oraz w Zuidplas w Holandii Południowej. Tamtejsze władze twierdzą, że otrzymują coraz więcej skarg od mieszkańców, którzy uważają, że Polacy i obywatele Rumunii żyją we własnych enklawach i nie chcą się integrować.
Wielu Holendrów - jak donosi portal Nltimes.nl - obawia się nawet wkraczania do miejsc zamieszkiwanych przez imigrantów z Europy Wschodniej.
Holendrom nie podoba się głównie dobiegający z zamieszkałych przez imigrantów domów hałas i śmieci na ulicach. Problem stanowią dla nich również auta z zagranicznymi tablicami rejestracyjnymi. W Tiel żyje około 4 tysięcy ludzi z Polski i Rumunii. To 10% całej populacji tego miasta.
Nowe prawo określi maksymalną liczbę cudzoziemców przebywających w jednym domu i maksymalną liczbę domów na jednej ulicy zamieszkałych przez migrantów.
Centralne Biuro Statystyczne w Holandii podaje, że w tym kraju mieszka i pracuje blisko 120 tys. Polaków.
Holendrzy są jednym z najbardziej sceptycznie nastawionych narodów do imigrantów z Europy Wschodniej. Wielokrotnie narzekali na ich brak ogłady, antyspołeczne zachowania, problemy z alkoholem oraz nieumiejętność zachowania porządku. Obawiając się otwarcia rynku dla pracowników z Ukrainy, blokowali nawet możliwość wstąpienia tego kraju w szeregi UE.
Wydarzenia sprzed kilku dni, kiedy dwóch pijanych Polaków zablokowało ruch na holenderskich autostradach, z pewnością nie wpłynęły pozytywnie na stereotyp imigrantów znad Wisły wśród mieszkańców Królestwa Niderlandów.