Grecja: Już co najmniej 50 ofiar śmiertelnych, w tym dwóch Polaków
Służby ratunkowe przekazały, że 11 rannych jest w stanie krytycznym i ostrzegły, że bilans ofiar najpewniej będzie rósł wraz z napływaniem do władz kolejnych informacji. Wcześniej informowano o co najmniej 20 zabitych i 69 osobach, które trafiły do szpitala.
Większość ofiar śmiertelnych to ludzie, którzy z powodu pożarów zostali uwięzieni w swoich domach lub samochodach, a pozostali utonęli w morzu, uciekając przed płomieniami. Ponad 700 osób, które chroniąc się przed żywiołem, utknęły na plażach i skalistych odcinkach wybrzeża, zostało uratowanych przez rybaków, grecką straż przybrzeżną i zwykłych urlopowiczów na pontonach.
Tysiące ludzi noc spędziły pod gołym niebem, w samochodach lub w halach sportowych.
Wczoraj akcja gaśnicza postępowała opornie, utrudniona przez porywiste wiatry, jednak po ich ustaniu w nocy, większość pożarów udało się ugasić. Wraz z nastaniem dnia, w powietrze z powrotem wzbiły się samoloty i śmigłowce gaśnicze.
Ogień - szalejący nie tylko w regionie Attyka blisko Aten, ale też w innych częściach kraju, a zwłaszcza w Koryncie i na Krecie - zniszczył wiele budynków i wymusił ewakuację kilku miejscowości.
Z dotychczasowych doniesień wynika, że najbardziej ucierpiało portowe miasto Rafina, położone ok. 20 km na wschód od Aten. W pobliżu Rafiny pracownicy Czerwonego Krzyża odkryli 26 ciał.
Jak podało dziś radio RMF, w wyniku tragicznych pożarów zginęło dwoje Polaków - matka i syn. "Byli na łodzi wśród ewakuowanych. Potem ich ciała wyłowiono z wody. Okoliczności tragedii wyjaśnia na miejscu policja" - przekazał Adam Górczewski, przedstawiciel biura podróży Grecos.