Francja: 140 tys. mieszkańców Paryża protestowało przeciw drożyźnie
Szef Francji Nieujarzmionej Jean Luc Melenchon ogłosił w Paryżu „szeroki Front Ludowy", który - według niego - zgromadził 140 tys. osób. Melenchonowi towarzyszyła tegoroczna laureatka Nagrody Nobla z literatury Annie Ernaux.
"Dzisiaj jest pierwszy dzień - marsz ludowy. W drugim dniu będziemy protestować przeciwko użyciu przez rząd Art. 49.3 (pozwalającego rządowi pomijać parlament w procedowaniu istotnych społecznie ustaw - przyp.red.), a w trzecim dniu będzie strajk generalny" – zapowiedział Melenchon.
"Obecnie przygotowujemy budowę nowego Frontu Ludowego, który w odpowiednim czasie obejmie władzę w kraju" – dodał lider LFI.
Wielu reprezentantów ruchu "żółtych kamizelek", ale także wielu emerytów było również widocznych podczas protestu.
Policja użyła gazu łzawiącego na uboczu marszu, po tym, gdy demonstranci zaatakowali kilku funkcjonariuszy policji, rzucając w nich fajerwerkami. Zdemolowany został oddział banku Societe Generale oraz restauracja McDonald.
Deputowany LFI François Ruffin wygłosił krótkie przemówienie, prosząc rządzących o "trochę zwykłej przyzwoitości" dla robotników i wskazując na kastę "grubych ludzi, którzy się objadają, podczas gdy inni głosują".
BREAKING: Tens of thousands of people demonstrated today in the streets of Paris against the high cost of living crisis ð¨
— Wall Street Silver (@WallStreetSilv) October 16, 2022
Although it looks more like a parade and party. I guess the French just like to protest and get together to drink wine.
ðsoundð¥ pic.twitter.com/5f6KiBGxxr
Tłum demonstrantów gwizdał, gdy politycy lewicy mówili o bogactwie francuskich miliarderów i biedzie "zwykłych Francuzów" oraz m.in. o jachcie jednego z najbogatszych biznesmenów we Francji Bernarda Arnaulta.
Czytaj więcej:
Francja: Trwa budowa kanału, który połączy Sekwanę z północną Europą
Francja: Z powodu niedoborów paliw tworzy się czarny rynek