Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

Formuła 1: Ferrari chce iść za ciosem, kłopoty Red Bulla

Formuła 1: Ferrari chce iść za ciosem, kłopoty Red Bulla
Charles Leclerc w wyścigu Formuły 1 o Grand Prix Bahrajnu. (Fot. Getty Images)
Po zwycięstwie Charlesa Leclerca i drugim miejscu Carlosa Sainza jr. na inaugurację mistrzostw świata Formuły 1 Ferrari ma nadzieję na kolejny taki sukces w Arabii Saudyjskiej. Rehabilitacji poszuka Red Bull, którego kierowców w Bahrajnie wyeliminowały awarie silników.
Reklama
Reklama

W niedzielę reprezentant Monako Leclerc odniósł trzecie zwycięstwo w karierze. Na podium stanęli także Hiszpan Sainz jr. oraz siedmiokrotny mistrz świata Brytyjczyk Lewis Hamilton (Mercedes).

Leclerc wygraną wywalczył na torze, kilkukrotnie zamieniając się po kilkunastu okrążeniach pozycjami z broniącym tytułu Holendrem Maxem Verstappenem (Red Bull), który zmierzał pewnie do mety na drugim miejscu. Jednak trzy okrążenia przed końcem wyścigu z powodu awarii silnika musiał zjechać do alei serwisowej i zakończył udział w zawodach. Na ostatnim "kółku" podobny los spotkał jego kolegę z teamu, jadącego wtedy już na trzeciej pozycji Meksykanina Sergio Pereza.

Szef Ferrari Mattia Binotto przestrzegł, że mimo początkowych problemów, Red Bulla nie należy przekreślać.

"Jestem przekonany, że jest bardzo silny, co zresztą pokazał w kwalifikacjach. Wszystko sprowadziło się do szczegółów. W niedzielę pojawiły się jakieś problemy, ale gdyby nie to, byłby bardzo szybki. Nadal jest faworytem" - uważa Binotto, cytowany na oficjalnej stronie internetowej F1.

Nieco słabiej na inaugurację wypadł Mercedes, który jest mistrzem świata konstruktorów nieprzerwanie od 2014 roku. Trzecie miejsce Hamiltona i czwarte jego rodaka George'a Russella to dobry wynik, ale uzyskany tylko dzięki kłopotom technicznym Red Bulla.

"To był dla nas trudny wyścig, mieliśmy problemy nawet w czasie treningów i to jest najlepszy wynik, jaki mogliśmy osiągnąć. Oczywiście, dwóch innych kierowców miało pecha, ale my zrobiliśmy wszystko, co było w naszej mocy i cieszymy się ze zdobytych punktów. Nie zmienimy tej sytuacji szybko, ale mamy od dawna zjednoczony zespół, zamierzamy ciężko pracować, bo jeszcze długa droga przed nami. Musimy wyciskać maksimum z każdego weekendu i w którymś momencie wrócimy do walki" - ocenił Hamilton.

Brytyjczyk zwyciężył w ubiegłym roku w jedynej dotychczasowej edycji GP Arabii Saudyjskiej w Dżuddzie. Impreza odbywa się przy sztucznym oświetleniu, start planowany jest na godzinę 19:00 czasu polskiego (20:00 - lokalnego).

Na kolejny dobry start liczą obaj zawodnicy sponsorowanego przez PKN Orlen teamu Alfa Romeo. W Bahrajnie szósty był Fin Valtteri Bottas, który jeszcze w poprzednim sezonie bronił barw Mercedesa, zaś 10. lokatę zajął Zhou Ganyu. Debiutujący w Formule 1 Chińczyk wywalczył swój pierwszy punkt.

"To było spełnienie marzeń, ale teraz to powinno być już tylko miłe wspomnienie. Muszę się skoncentrować na kolejnym wyścigu i dalszych udanych występach. Za każdym razem gdy zasiadam w bolidzie, jest to dla mnie okazja, żeby nauczyć się czegoś nowego" - stwierdził Zhou, cytowany na oficjalnej stronie internetowej Alfa Romeo.

Wyścig w Dżuddzie będzie drugim z 23 planowanych w tym sezonie. Tradycyjnie jutro odbędą się dwa treningi, a w sobotę kolejna sesja treningowa i kwalifikacje.

Czytaj więcej:

Formuła 1: Nowe przepisy mają zachwiać dotychczasowym porządkiem

Formuła 1: Hamilton będzie ukarany za nieobecność na gali FIA

Formuła 1: Wyniki GP Abu Zabi utrzymane mimo ludzkiego błędu

    Reklama
    Reklama
    Kurs NBP z dnia 03.05.2024
    GBP 5.0670 złEUR 4.3323 złUSD 4.0474 złCHF 4.4345 zł
    Reklama

    Sport


    Reklama
    Reklama