Fast foody przejęły brytyjskie ulice
BBC przeanalizowała najnowsze dane z Krajowego Urzędu Statystycznego (ONS). Okazało się, że w latach 2010-2018 na Wyspach odnotowano 34-procentowy wzrost liczby placówek typu fast food. W 2010 r. średnia liczba punktów gastronomicznych na 100 tys. osób wynosiła 47, a 8 lat później wzrosła do 61.
Naukowcy twierdzą, że osoby, które mieszkają w pobliżu skupisk punktów ze "śmieciowym jedzeniem" są dwa razy bardziej narażone na otyłość.
Przykładem może być tutaj Joseph Law z Rotherham (South Yorkshire), gdzie niemal 60 proc. biznesu restauracyjnego to fast foody, a prawie trzy czwarte mieszkańców ma nadwagę lub otyłość.
Law w wieku 16 lat ważył 190 kilogramów, bo codziennie brał na mieście jedzenie na wynos. "Każdego dnia Chińczyk na kolację, potem pizza lub ryba z frytkami. Byłem po prostu wciągnięty przez cenę taniego jedzenia. Bardziej opłacało się kupić dużą porcję obiadową za 2,5 funta niż kanapkę za 3 funty" - opowiada w rozmowie z BBC.
Związek między otyłością a ekspozycją na fast foody zbadał m.in. dr Thomas Burgoine z Uniwersytetu w Cambridge. "Posiłki na wynos stanowią trzecią, a czasem nawet połowę całej dostępnej żywności na handlowych brytyjskich ulicach. To sprawia, że klienci mają ograniczony wybór jedzenia" - zauważa Burgoine. "Z punktu widzenia zdrowia publicznego to zdrowe wybory powinny być łatwym wyborem, a nie na odwrót" - podsumowuje.
Raporty dotyczące otyłości wśród Brytyjczyków pokazują, że skala zjawiska jest większa niż przypuszczano. Obecnie ponad 25 proc. mieszkańców Wielkiej Brytanii jest otyłych. Fatalne nawyki żywieniowe i brak ruchu mogą sprawić, że w 2050 roku poważną nadwagę będzie miała połowa społeczeństwa.