Eksperci: Brytyjskie wieżowce jak domki z kart
“Błędne metody budowy doprowadziły w niektórych mieszkaniach do powstania rys w ścianach, przez które można przecisnąć rękę. W przypadku eksplozji gazu lub pożaru grozi im kompletne zawalenie. Sytuacja taka miała miejsce w latach 60.” - ostrzega dziennik.
Wady konstrukcyjne zostały w ostatnim roku odkryte w budynkach na terenie Leicester, Rugby, Portsmouth oraz dwóch londyńskich osiedlach. W efekcie wysiedlono setki mieszkańców.
Zdaniem ekspertów, problem może być jeszcze większy, dlatego organizacja Tower Blocks UK apeluje do rządu o przeprowadzenie krajowego audytu bezpieczeństwa we wszystkich blokach wielkopłytowych. Za inspekcje miałoby być odpowiedzialne ministerstwo mieszkalnictwa.
“Lokatorzy nie mogą być dłużej narażeni na życie w potencjalnie niebezpiecznych budynkach” - podkreśliła Frances Clarke of Tower Blocks UK.
Poseł partii Pracy John Healey określił kwestię bezpieczeństwa wieżowców “krajowym kryzysem”. W sierpniu testy przeprowadzone na zlecenie Southwark Council wykazały ryzyko zawalenia Ledbury Estate w południowym Londynie. Lokalni mieszkańcy zagłosowali za wzmocnieniem konstrukcji, odrzucając propozycję wyburzenia budynków. W ubiegłym roku z czterech bloków odcięto dopływ gazu.
Leicester City Council zadecydowało z kolei o rozbiórce 23-piętrowego Goscote House. Mieszkańcy zostali wykwaterowani. We wrześniowym raporcie Rugby Borough Council zalecił rozebranie dwóch bloków. Ważą się także losy wielkopłytowców w Portsmouth i londyńskim Haringey.
Arnold Tarling, specjalista, który kontrolował bloki w Londynie, porównał je do "domków z kart, które może zniszczyć poważniejszy pożar".
W całym kraju z wielkiej płyty powstało 60 lat temu 575 wieżowców. Nadal stoją one we wszystkich największych miastach Wysp – od Belfastu po Brighton.