Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

Co dalej, Wielka Brytanio? Kształt nowego rządu i przyszłość w UE w rękach wyborców

Co dalej, Wielka Brytanio? Kształt nowego rządu i przyszłość w UE w rękach wyborców
Lokale wyborcze otwarte są od godz. 7:00 do 22:00. (Fot. Getty Images)
O godzinie 7:00 rano czasu lokalnego w Wielkiej Brytanii rozpoczęły się wybory parlamentarne, które według sondaży nie dadzą żadnej z partii większości w Izbie Gmin. Od tego, kto obejmie władze, może także zależeć los kraju w ramach UE.
Reklama
Reklama

Głosowanie zakończy się o godzinie 22:00 i niedługo potem należy spodziewać się pierwszych cząstkowych wyników.

Uprawnionych do oddania głosu jest 48 mln Brytyjczyków. Badania opinii publicznej pokazywały, że frekwencja wyniesie od 65 do 70 proc. Nad przebiegiem wyborów ma czuwać ok. 3,5 tys. osób. Szacuje się, że najwięcej głosujących uda się do lokali wyborczych między godziną 17:00 a 18:00, kiedy ludzie zaczną wychodzić z pracy.

W przedwyborczych analizach brytyjskie media podkreślały, że przyszły gabinet stworzy lider tej partii, której uda się w Izbie Gmin zebrać największe poparcie. Zwracano uwagę, że nie musi to być przywódca ugrupowania, które zdobędzie największą liczbę mandatów. Brany jest też pod uwagę scenariusz rządu mniejszościowego.

Nowy parlament zbierze się po raz pierwszy 18 maja.

W Wielkiej Brytanii obowiązuje większościowa ordynacja wyborcza, która faworyzuje duże partie. W związku z tym od czasu II wojny światowej do roku 2010 w kraju nie było rządu koalicyjnego. Zjednoczone Królestwo dzieli się na 650 okręgów wyborczych, z każdego z nich wybierany jest tylko jeden przedstawiciel. Wyborcy głosują na daną osobę, ponieważ w kraju nie obowiązują listy partyjne. Aby uzyskać większość umożliwiającą samodzielne rządzenie, należy zdobyć 326 miejsc w parlamencie.

Ekspert ds. brytyjskiego parlamentu i autor licznych prac naukowych na temat tamtejszej polityki prof. George Jones twierdzi, że dzisiejsze wybory będą zjawiskiem wyjątkowym w dotychczasowej historii tamtejszego parlamentaryzmu.

„Obecne wybory wyróżnia chociażby to, że ich wynik jest całkowicie nieprzewidywalny. Nowym czynnikiem jest także wzrost znaczenia sił politycznych spoza dotychczasowego układu rządzącego: Partii Konserwatywnej, Partii Pracy i Liberalnych Demokratów. Dobre sondaże innych ugrupowań (m.in. Szkockiej Partii Narodowej czy UKIP) powodują, że ostateczny wynik jest trudny do przewidzenia. Opierając się na sondażach trzeba założyć, że po wyborach będzie musiało dojść do poważnych i długotrwałych negocjacji między partiami, aby można było utworzyć większość w Izbie Gmin, ponieważ żadne z dużych ugrupowań nie będzie mogło samodzielnie rządzić. To wyjątkowa sytuacja” - podkreślił prof. Jones. Dodał, że ewentualne utworzenie rządu przez torysów będzie oznaczać rozpisanie referendum ws. wyjścia Zjednoczonego Królestwa z Unii Europejskiej.

Podobnego zdania jest ambasador RP w Londynie Witold Sobków.

"Wynik tych wyborów jest w zasadzie nie do przewidzenia. Mamy dwie główne partie, które są w stanie stworzyć rząd (Partia Konserwatywna i Partia Pracy). Te ugrupowania mają w zasadzie równe poparcie. (...) W związku z tym po tych wyborach rozważanych jest osiem do dziewięciu scenariuszy, ponieważ możemy mieć do czynienia z rządem mniejszościowym, koalicjami, gabinetem wspomaganym przez mniejsze partie albo koalicjami wspomaganymi przez mniejsze partie" - ocenił Sobków. Podkreślił, że w związku z małymi różnicami wyborczymi należy spodziewać się długich negocjacji na temat utworzenia rządu.

Ambasador zaznaczył, że jeżeli torysi wygrają wybory i utworzą rząd, wtedy należy się spodziewać realizacji jednego z ich postulatów, czyli przeprowadzenia referendum w sprawie pozostania Wielkiej Brytanii w UE lub wyjścia z niej. "Chociaż wszystkie główne siły brytyjskie opowiadają się za referendum unijnym, jeżeli doszłoby do zmian traktatów i przeniesienia kompetencji z Londynu do Brukseli" - zauważył Sobków. Taki scenariusz będzie jeszcze bardziej prawdopodobny, gdy koalicjantem lub partnerem sił rządzących zostanie eurosceptyczny UKIP Nigela Farage'a.

Polski dyplomata ocenił, że tegoroczna kampania wyborcza toczyła się wokół spraw gospodarczych, podatkowych, imigracyjnych i spraw dotyczących obronności, która nie była ważnym elementem sporów podczas poprzednich wyborów parlamentarnych.

Polityczna dyskusja na temat imigracji dotyczyła w dużej mierze spraw związanych z Unią Europejską. Główne siły polityczne spierały się m.in. na temat potencjalnego ograniczenia dostępu dla imigrantów do tzw. benefits, czyli środków pomocy społecznej, a także na temat wpływu imigracji na obciążenie systemu opieki zdrowotnej i edukacji. Mający nieznaczną przewagę w sondażach torysi domagają się m.in. zakazu dostępu przez cztery lata do niektórych świadczeń dla nowych imigrantów. Tymczasem ich główny rywal, laburzyści, uważa, że nowi imigranci nie powinni dostawać świadczeń (benefits) od państwa przez dwa lata.

    Reklama
    Reklama
    Kurs NBP z dnia 26.04.2024
    GBP 5.0414 złEUR 4.3225 złUSD 4.0245 złCHF 4.4145 zł
    Reklama

    Sport


    Reklama
    Reklama