Brytyjska premier ostrzega: "Musimy pamiętać o wynikach referendum ws. Brexitu"
Orzeczenie Wysokiego Trybunału, który stwierdził, że wyjście Wielkiej Brytanii z Unii musi przegłosować parlament, wywołało gorącą dyskusję zarówno na samych Wyspach, jak i w całej Europie.
Minister ds. Brexitu David Davis zaznaczył, że jeśli decyzja ta zostanie podtrzymana przez Sąd Najwyższy, proces wychodzenia z Unii może się jeszcze bardziej skomplikować.
Podczas gdy w kraju coraz głośniej mówi się o zjawisku nazywanym "Bregret", zwolennicy Brexitu ostrzegają przed lekceważeniem decyzji wyborców. Lider UKIP Nigel Farage wspomniał nawet o możliwych zamieszkach na ulicy i protestach ze strony tych, którzy domagają się zrealizowania przegłosowanej w referendum decyzji. "Zorganizujmy pokojowe protesty" - dodał.
Z kolei Gina Miller - prawniczka, dzięki której sprawa przeciwko rządowi trafiła do Wysokiego Trybunału - w programie BBC One "Andrew Marr Show" stwierdziła, że "każdy mieszkaniec tego kraju powinien być jej największym fanem". Zaznaczyła również, że nie chodziło jej o zablokowanie Brexitu, a jedynie o to, by rząd przestrzegał prawa.
Apelacja od decyzji Wysokiego Trybunału będzie rozpatrywana przez 11 sędziów Sądu Najwyższego już w przyszłym miesiącu. Jeśli rząd znów przegra sprawę, będzie mógł złożyć kolejną apelację, ale tym razem do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości.