Amerykański rząd musi zapłacić za Congestion Charge prawie 12 mln funtów
Prezydent USA wrócił już do swojego kraju po trzydniowej wizycie w Wielkiej Brytanii z okazji 75. rocznicy lądowania w Normandii.
Podczas wizyty przebywał w Londynie, gdzie spotkał się z królową, premierem i innymi dostojnikami oraz udał się do Portsmouth na uroczystości upamiętniające D-Day.
Donald Trump i jego małżonka Melania poruszali się po stolicy UK wartą 1,8 miliona funtów opancerzoną limuzyną, którą nazywano "Bestią". Była ona częścią konwoju 20 samochodów, dla których opłata za przejazd przez pierwszą strefę powinna wynosić 11,50 funtów za dzień za każdy z pojazdów.
Ambasada USA odmówiła zapłaty, twierdząc, że dyplomaci są zwolnieni z podatków (zgodnie z konwencją wiedeńską o stosunkach dyplomatycznych z 1961 r.).
Tymczasem przedsiębiorstwo Transport for London oświadczyło, że ambasada zalega z płatnością na kwotę prawie 12,5 mln funtów, wliczając zaległe opłaty i odsetki.
„Jesteśmy przekonani, że opłata z tytułu Congestion Charge dotyczy usługi, a nie podatku" - podsumował Paul Cowperthwaite, dyrektor generalny ds. opłat w TfL. Oznacza to, że zagraniczni dyplomaci nie są zwolnieni z tych opłat i nie obejmuje tego immunitet dyplomatyczny.
Stany Zjednoczone są jednym z wielu krajów, które odmówiły TfL uiszczenia opłaty za Congestion Charge. Tuż za USA największy niespłacony dług z tego tytułu mają: Japonia, Nigeria, Indie, Rosja, Chiny, Polska i Niemcy.
Więcej informacji na temat Congestion Charge można znaleźć TUTAJ.