Alarm na lotnisku w Amsterdamie. Pilot przez pomyłkę zgłosił porwanie
Alarmowy sygnał o porwaniu samolotu - "porywacz na pokładzie" - został wysłany z maszyny hiszpańskich linii Air Europa, przygotowującej się do lotu do Madrytu. Na pokładzie było 27 pasażerów.
Zgodnie z procedurami bezpieczeństwa, port lotniczy przerwał pracę i został przejęty przez żandarmerię wojskową i policję. Hiszpański samolot otoczyły siły specjalne, na miejsce akcji przyjechały straż pożarna i karetki pogotowia.
Komandosi ewakuowali pasażerów i załogę. Okazało się, że porywacza nie było na pokładzie, alarm był fałszywy.
#AirEuropaInfo False Alarm. In the flight Amsterdam - Madrid, this afternoon was activated, by mistake, a warning that triggers protocols on hijackings at the airport. Nothing has happened, all passengers are safe and sound waiting to fly soon. We deeply apologize.
— Air Europa (@AirEuropa) 6 listopada 2019
W holenderskich mediach pojawiła się informacja, że sygnał o porwaniu samolotu przypadkowo uruchomił pierwszy pilot, który przed startem demonstrował stażyście sposób wprowadzania kodu alarmowego.
Operacja wojska i policji na lotnisku trwała dwie godziny. Po niej loty zostały wznowione. Przedstawiciel Air Europa napisał na Twitterze: "Nic się nie stało, wszyscy pasażerowie są bezpieczni i zdrowi, czekają na odlot. Bardzo przepraszamy".
"Jest już bezpiecznie i wszystkie loty mogą być kontynuowane" - zapewnił rzecznik lotniska Schiphol Dennis Muller.
Czytaj więcej:
Kłopoty z lądowaniem samolotu Williama i Kate
Australia: Zakończył się najdłuższy lot pasażerski w historii
Ryanair trzyma się planu i zwolni 900 osób