94-letni polski weteran po 50 latach zamknął swój warsztat w Edynburgu
Według gazety, pan Ludwik i jego żona Zofia Urbańska już w 2019 r. zastanawiali się nad zakończeniem działalności. Wówczas zdecydowali, że jeszcze nie czas na to, ale w niedzielę w oknie znajdującego się przy Lauriston Street na Starym Mieście w Edynburgu zakładu pojawiła się karteczka informująca o zamknięciu na stałe. "Po 50 latach służby, nadszedł wreszcie czas na emeryturę. Z wielkim żalem zamykamy drzwi naszego warsztatu i chcielibyśmy z całego serca podziękować za to, że byliście lojalnymi klientami, za uśmiech i miłe słowa" - oznajmili.
"The Scotsman" cytuje jeden z wpisów na Twitterze, którego autor wyraził żal z powodu tego, że zakład został zamknięty. "To miejsce jest tu od zawsze, prowadzone przez niesamowitą starszą parę z fascynującą historią. Zdecydowanie koniec ery na Lauriston Street" - przekazał.
By chance yesterday I met Polish ðµð± veteran and Edinburgh resident ð´ó §ó ¢ó ³ó £ó ´ó ¿ Ludwik Jaszczur. He told me how he faught alongside Wojtek the Bear ð» at Monte Cassino.
— Cllr Scott Arthur ðð (@CllrScottArthur) March 3, 2020
(1/3) pic.twitter.com/zCWomYe42d
Jak informuje dziennik, Ludwik Jaszczur wstąpił do 2 Korpusu Polskiego w 1943 roku po ucieczce z Niemiec. Wcześniej, w 1939 roku, gdy miał 12 lat, stracił rodziców i brata, którzy zostali zabici przez Niemców. Będąc jeszcze nastolatkiem, przeszedł szlak bojowy 2 Korpusu Polskiego, walcząc m.in. w bitwie o Monte Cassino, a jednym z jego "towarzyszy broni" był niedźwiedź Wojtek, będący maskotką tej jednostki. "Powiem wam prawdę. To Wojtek pomógł nam wygrać II wojnę światową" - zwykł mawiać pan Ludwik.
Ponieważ obydwaj po wojnie trafili do Szkocji, mógł go regularnie odwiedzać w zoo w Edynburgu. W Szkocji Ludwik Jaszczur początkowo pracował w szpitalach przy ścieleniu łóżek i karmieniu pacjentów, następnie podjął naukę w szkole pielęgniarskiej. Później rozpoczął pracę w firmie produkującej narzędzia chirurgiczne w Edynburgu, zajmował się naprawą maszyn do pisania i urządzeń biurowych, a wreszcie przez 50 lat - aż do zeszłego tygodnia - zajmował się naprawą wyrobów skórzanych.
Czytaj więcej:
"The Sun"o Pileckim: "Jego niewiarygodna odwaga nie została wykorzystana"