22-letni Polak zaatakowany na Wyspach, bo "mówił po polsku"
Do zdarzenia doszło 16 września ub. roku w parku przy St Matthews Road w Telford (hrabstwo Shropshire). Przechodzącej grupie mężczyzn nie spodobało się, że 22-latek i jego przyjaciele rozmawiają po polsku.
Brytyjczycy zaczęli obrażać Polaków, zaznaczając, że to nie ich kraj i mają się stąd wynosić. Jeden stwierdził, że jego córka mieszka za rogiem i nie życzy sobie, aby słyszała, jak mówią po polsku.
Napastnicy stawali się coraz bardziej agresywni. W pewnym momencie jeden z mężczyzn wziął butelkę, rozbił ją i ugodził nią Polaka w szyję.
Następnie agresorzy zaczęli wyrywać drewniane elementy ogrodzenia, a 22-latek otrzymał sztachetą cios w tył głowy, po czym stracił przytomność.
Na miejsce przybyła karetka, która zabrała Bartka do szpitala. Lekarze założyli mu 13 szwów - informuje Shropshirestar.com.
W związku ze sprawą zatrzymano trzy osoby. Jednak, niemal 12 miesięcy po ataku, nikt nie został aresztowany i nie usłyszał żadnych zarzutów. Tymczasem Bartosz musi żyć z konsekwencjami brutalnej napaści, która zmnieniła nie tylko jego życie, ale też życie jego rodziny.
"Było bardzo ciężko, szczególnie na początku. Wydarzenia wpłynęły na mnie, moją rodzinę i bliskich przyjaciół. Nikt nie był w stanie uwierzyć, że coś takiego mogło się wydarzyć" - opowiada gazecie 22-latek, który niedawno wrócił do Telford po ukończeniu studiów na Uniwersytecie w Portsmouth.
"Wiele osób pyta mnie, skąd ta blizna. Nie mogę uciec od przeszłości" - dodaje młody mężczyzna, cytowany przez Shropshirestar.com. "Na początku nie byłem w stanie prowadzić samochodu. Teraz już mogę, ale kiedy odwracam głowę, wciąż boli" - zaznacza.
"Policja dokonała kilku aresztowań, ale nikt nie został oskarżony. Minęło tak dużo czasu, policja ma wszystkie niezbędne informacje, ale nie może nic zrobić. I wcale nie chodzi tutaj o mnie. Znowu może dojść do podobnego ataku, a kolejna osoba może nie mieć już tyle szczęścia co ja" - podsumował.
Każdy, kto ma jakiekolwiek informacje na temat ataku, powinien zadzwonić pod numer 101 lub anonimowo do Crimestoppers (0800555111).