"Brexit to dzwonek, który powinien obudzić Unię"
"Macie szczęście, że to Wielka Brytania jako państwo najmniej powiązane z Unią Europejską, pierwsza opuściła UE. Wyjście takich krajów jak Francja czy Włochy wywoła znacznie głębsze perturbacje" – uważa prof. Steve Keen z Kingston University London.
Jego zdaniem, UE w obecnym kształcie, bez podjęcia reform, zmierza do rozpadu. „Europa sama się oszukuje. Nie ma sensu być w strukturze, która nie działa, dlatego Brytyjczycy zdecydowali o Brexicie” – przekonywał. Brexit to dzwonek, który powinien obudzić Unię Europejską - dodał.
„Wielka Brytania postąpiła rozsądnie nie podpisując w 1992 r. Traktatu z Maastricht, przez który państwa utraciły władzę sterowania własną walutą. W Europie ignoruje się fakt, że to prywatne, a nie publiczne zadłużenie napędza kryzys. W takich krajach jak Grecja, Hiszpania i Portugalia cały czas notuje się spadek populacji, wywołany migracją zarobkową” – ocenił.
Argumentował, że wraz z wprowadzeniem euro należało utworzyć „ministerstwo skarbu na poziomie europejskim”. „Trudno jest jednoczyć kraje, które nie mają wspólnego skarbu” – dodał.
„Brexit to katastrofa dla kontynentalnej Europy. Parlament brytyjski jako reprezentant głosu ludu mógłby większością 2/3 zablokować tę decyzję” – oceniła z kolei dyrektor think tanku European Democracy Lab Ulrike Guérot z Niemiec.
W jej opinii, przyjęcie oczekiwań Wielkiej Brytanii, że opuści UE wraz z zachowaniem swobodnego przepływ towarów, usług i kapitału z wyjątkiem swobodnego przemieszczania się ludzi, byłoby niebezpiecznym rozwiązaniem.
„Dziś w Unii Europejskiej powinniśmy uznać, że suwerenem naszego systemu są obywatele, inaczej nie będziemy w stanie przetrwać. Nie można uciec od Europy, od kontynentu. Jeśli na przykład Victor Orban zapowiada, że Węgry opuszczą Unię, to mówi nieprawdę” – nadmieniła ekspert z Niemiec.
Przewodnicząca Komisji Spraw Konstytucyjnych w Parlamencie Europejskim Danuta Huebner przekazała natomiast, że udział Wielkiej Brytanii w UE nie był nigdy "małżeństwem z miłości", lecz związkiem opartym na "konkretnych interesach". "To było właściwie ze strony Wielkiej Brytanii 40 lat stałego, sceptycznego spojrzenia na UE" - oceniła.
"Najważniejsze dziś dla Unii Europejskiej i Wielkiej Brytanii to skrócenie czasu niepewności, a dla samej UE to czas mocnego skonsolidowania się" - uważa polska europarlamentarzystka.