Jak się ma brazylijska Polonia?
Kurytyba, stolica stanu Parana, cieszy się w Brazylii świetną opinią. Miasto jest bardzo czyste, szczyci się świetnie zorganizowanym systemem komunikacyjnym. Ma jedną wadę – jak na Brazylię jest tu dość chłodno, a dni pochmurnych przypada w roku podobno nawet więcej niż w Londynie. Miasto jest największym ośrodkiem brazylijskiej Polonii.
"Około czterystu tysięcy osób ma tu polskie korzenie. To już szósta, siódma i ósma generacja" – wyjaśnia Danuta Lisiecki de Abreu, urodzona na Wileńszczyźnie, mieszkająca w Brazylii od 1950 roku. Osoby przyznające się do polskiego pochodzenia w większości nie znają języka przodków. "Moi rodzice są Polakami, ja jestem już Brazylijką" – przyznała jedna z wolontariuszek w centrum prasowym w Kurytybie.
Emigranci z Europy zaczęli przybywać do Kurytyby już w XIX wieku. "Mam korzenie polskie, ukraińskie, francuskie i włoskie, więc jestem typową... Brazylijką" – stwierdziła Tatiana Escosteguy, miejscowa dziennikarka.
Studentka Maisa Pabis ma polskich przodków ze strony dziadków swego ojca. Wychowała się pod Kurytybą. "Tam ciągle bardzo popularne jest radio, a w nim w niedzielę rano dwugodzinna audycja w języku polskim. Można posłuchać między innymi piosenek. Chciałam się uczyć języka polskiego, ale brakowało nauczycieli. Nawet jak nasi rodzice mówią po polsku, nie mają na tyle pasji i umiejętności, a także czasu, by nauczyć języka swoje dzieci" - zaznaczyła.
Najbardziej znanym miejscem kojarzonym z Polską jest Park imienia Jana Pawła II. Znajduje się w nim skansen z wiejskimi chatami i wyposażeniem używanym przez chłopów, którzy to przybyli. "Gdy papież przyjechał do Kurytyby w 1980 roku, był witany w historycznej chacie, która ma ponad sto lat. Po tej wizycie została nam przekazana przez rząd brazylijski jako placówka kulturalno-historyczna. Rząd nadal pomaga finansowo w działalności parku-skansenu" - tłumaczy opiekująca się nim dziś Danuta Lisiecki de Abreu.
Jeśli chodzi o polskich emigrantów najnowszej generacji, według oficjalnych informacji w okręgu podległym Referatowi ds. Konsularnych przy Ambasadzie RP w Brasilii, istnieje jedynie kilkusetosobowa diaspora polska w stanie Goias, ok. 200 osób i pojedynczy imigranci rozproszeni na terytorium 16-krotnie większym od obszaru Polski.
Na stadionie Arena da Baixada w Kurytybie rozegrane zostały cztery mecze grupowe. Jedynym polskim akcentem był w nich piłkarz z nazwiskiem Boniek na koszulce. Reprezentant Hondurasu Oscar Boniek Garcia Ramirez został tak nazwany na cześć obecnego prezesa PZPN. Nie ma jednak takiego talentu do piłki jak on. W meczu Hondurasu z Ekwadorem, rozegranym w Kurytybie, został zmieniony w 83. minucie. Jego reprezentacja przegrała 1:2 i odpadła z turnieju.