Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

"Sounds like women": Z Luizą Moir i Eweliną Flintą o feminizmie i nowym projekcie

Ewelina Flinta i Luiza Staniec (3. i 4. od lewej) odwiedziły redakcję portalu Londynek.net. (Fot. Londynek.net)
Problem dyskryminacji ze względu na płeć i przemocy wobec kobiet wciąż jest obecny w XXI wieku. To właśnie temu zagadnieniu poświęcono projekt "Sounds like women". W ramach jego promocji, Londyn odwiedziły Luiza Moir oraz Ewelina Flinta, z którymi rozmawiał Marcin Rychcik.
Reklama
Reklama

Londynek.net: Czemu zawdzięczamy Waszą wizytę w Londynie?

Luiza Moir: - Chcemy opowiedzieć o projekcie muzyczno-społecznym, który stworzyłam po to, aby polepszyć życie Polek. Chcemy poprzez muzykę uświadomić ludziom, że pewne sytuacje, w których kobiety się znajdują w XXI w., są nie do zaakceptowania. Promujemy ten projekt, chcemy ludziom o nim opowiedzieć, chcemy pomóc tym, którzy potrzebują tej pomocy, chcemy wzmocnić kobiety, które potrzebują wzmocnienia, a tym kobietom, które potrzebują drogi wyjścia z trudnych sytuacji, pragniemy pokazać te drogi, właśnie poprzez "Sounds like women".

Czy możesz powiedzieć coś więcej o genezie projektu?

Luiza Moir: - Projekt nazywa się "Sounds like women". Nazwa mówi bardzo wiele, ona wskazuje, że chcemy brzmieć tak jak kobiety, o których mówimy. Żyjąc tu niedaleko od Londynu napisałam 12 piosenek zainspirowanych historiami kobiet o nierównościach, problemem przemocy domowej i dyskryminacji ze względu na pochodzenie. Kobieta ma płacone wciąż o wiele mniej niż mężczyźni.

Ewelina Flinta: - Według badań, kobiety w Unii Europejskiej zarabiają średnio o 16% mniej niż mężczyźni. To tak jakby od 2 listopada do końca roku w ogóle nie płacono im za pracę.

Luiza Moir: - Piosenki, które napisałam, w sposób bardzo pokojowy opowiadają historię wielu kobiet, trochę również historię mojego życia. Ten projekt powstał zainspirowany moimi przeżyciami w przeszłości. Również byłam ofiarą przemocy domowej, byłam ofiarą dyskryminacji ze względu na pochodzenie, a także ze względu na płeć.

Ewelina, jak wygląda Twoje zaangażowanie w projekt?

Ewelina Flinta: - Wykonuję utwór "Tell Me Why", promujący pierwszą EP-kę, którego jestem również współautorką oraz współprodukowałam klip do tej piosenki. Na EP-ce jest w sumie 5 piosenek wykonywanych przez kobiety z różnych krajów - emae, Nadia Sheikh, Ceyda oraz Hannah Clair. Wszystkie piosenki są anglojęzyczne. Luizie zależało, aby dotrzeć nie tylko do polskiego odbiorcy, ale przede wszystkim aby zadziałało to światowo, ponieważ problem jest ogólnoświatowy.

Nie mam tak traumatycznych doświadczeń, jakie miała Luiza, ale widziałam i słyszałam wiele, również w moim bardzo bliskim otoczeniu i wiem, że ten problem jest ogromny. Moja świadomość jako kobiety zwiększa się z roku na rok. Widzę z czym musimy się zmagać, nie tylko w Polsce, ale również na całym świecie.

Jak utożsamiasz się z ideą projektu?

Ewelina Flinta: - Jestem kobietą i zależy mi, abyśmy wszystkie miały równe prawa i równe szanse. Kobiety chcą się czuć spełnione i chcą móc się realizować w pracy i w życiu. Szanuję wybory każdej z nas, ale też każda powinna móc świadomie wybrać drogę, a nie ulegać presji środowiskowej czy kulturowej. W feminiźmie chodzi o równość płciową i wolny wybór. Znam wiele feministek, które decydują się na stuprocentową opiekę nad swoimi dziećmi, również prowadząc edukację domową. Znam takie, które pragną wykonywać zawody niegdyś zarezerwowane tylko dla mężczyzn. 
Problem braku równości zaczyna się już niestety w dzieciństwie, od takich powiedzeń: "Jak ty sie zachowujesz? Dziewczynki tak się nie zachowują", "To nie zajęcie dla dziewczynki”, "Jesteś dziewczynką, załóż sukienkę”. Gdy słyszę jak matka czy ojciec mówi "Bądź grzeczna, jesteś dziewczynką", włos mi się jeży na głowie. Odbiera nam się nawet prawo do okazywania złości.

Chodzi więc o tzw. walkę z systemem?

Luiza Moir: - Feminizm kojarzy nam się z walką o równość, a piosenki to po prostu oddanie głosu kobietom, które albo tego głosu nie mają, albo trudno im mówić, boją się, nie są na tyle silne. Nie są jeszcze w takim miejscu w życiu jak ja, kiedy 25 lat temu byłam rzucana o ścianę. Dla mnie po tym czasie i wielu latach pracy nad sobą jest łatwiej o tym mówić. Dlatego teraz łatwiej było mi też posłuchać historii kobiet, dla których wciąż jest to bardzo trudne i były w stanie mi o tym opowiedzieć. A ja, za ich pozwoleniem, wrzuciłam to w swój język, jakim jest muzyka. Osoby takie jak Ewelina Flinta użyczyły im swojego głosu, aby opowiedzieć głośniej o ich sprawach. Czasami ludzie do końca życia nie są gotowi na to, by mówić o pewnych trudnych sprawach. Słyszą od innych: "Otrząśnij się, zostaw to w tyle".

A może wstydzą się opowiadać o trudnej przeszłości?

Ewelina Flinta:  - To główny problem. Kobiety się wstydzą, bo uznają to za porażkę, ale też w pierwszej kolejności obwiniają siebie i doszukują się źródła problemu w sobie.

Luiza Moir: - Mówienie o tych sprawach poprzez muzykę jest bardzo ważne, bo może któraś z kobiet dzięki piosenkom otrzyma siłę i będzie miała poczucie, że nie musi się wstydzć. Im więcej ludzi o tym mówi, tym więcej ludzi się dowiaduje. Im więcej się dowie, tym szybciej może się coś zmienić. Ja 25 lat temu, kiedy mną rzucano o ścianę, myślałam że tak wygląda życie i muszę się z tym pogodzić. Dopiero jak mi koleżanka zwróciła na to uwagę, zaczęły otwierać mi się oczy. I na tym polega ten projekt, ma wykonać rezonans. Bedzie to dla niektórych bolesne, ale jedyną drogą wyjścia z problemu jest najpierw wejście w ten problem. Nie ma innej drogi. Nie można mówić: "Ja już nie chcę o tym pamiętać". Doskonale o tym wiem, ten projekt dla mnie samej jest pewnego rodzaju katharsis. 

Jakiego odzewu się spodziewacie?

Luiza Moir: - Otrzymałam już wiele komentarzy, że projekt je inspiruje, że dodaje im siły, że nie są same. To bardzo ważne, aby wiedzieć, że ktoś również ma podobne problemy i przeżycia. Ktoś mówi: "z tym się nie godzę" i nagle ktoś, kto to słyszy zaczyna rozumieć: "Ja mam podobne przeżycia, więc również mam prawo się z tym nie godzić". To jest malutki kroczek, który ma duże znaczenie. Tak jak moja koleżanka, która kiedyś do mnie przyjechała, powiedziała i otworzyła moją świadomość: "Luiza, dlaczego ty się z tym godzisz". Dla mnie to było tym, czym - mam nadzieję - te piosenki będą dla innych kobiet. Życie jest tylko jedno.

W piosenkach zawarto tylko autentyczne przeżycia?

Luiza Moir: - Tak, piosenki mówią o tych historiach, ale w swoim wydźwięku niosą pomoc, nadzieję i siłę. To nie jest zwierzenie. To ma być wyzwolenie, a nie opowiadanie o tym, co dołujące. To nie są piosenki o martyrologii kobiet.

Współpracujecie z Anią Jańczuk z londyńskiej organizacji Poles in Need (PIN), do której po pomoc zgłasza się wiele kobiet.

Ewelina Flinta: - Miałam okazję poznać Anię. Niesamowita osoba. Jej opowieści, doświadczenia i bardzo ciężka praca pokazują jej wyjątkowość, oddanie, siłę, pasję i prawdziwą chęć pomocy osobom pokrzywdzonym. Obie z Luizą mamy duże wyczucie do ludzi, a Ania to osoba, której w 100% można zaufać. Po prostu aż chce się z nią pracować.

O czym jest Twój utwór Ewelino, który promuje pierwszą EP-kę?

Ewelina Flinta: - To bardzo trudna historia, wiec starałyśmy się ją odrobinę złagodzić, aby zbytnio nie szokowała odbiorcy. To prawdziwa historia kobiety, która po wielu latach uwikłania znalazła w sobie siłę i wyszła z przemocowego związku, ale wciąż jest prześladowana, śledzona, inaczej mówiąc, jest ofiarą stalkingu. Były facet stał pod domem, dzwonił do niej i opowiadał, co ona robi. Obserwował ją i np. pytał "dlaczego nie kupiłaś bułek". 

Czy takie historie naprawdę mają miejsce?

Ewelina Flinta: - Oczywiście. Dużo częściej niż nam się wydaje. Niestety zazwyczaj o tym nie wiemy, albo nie chcemy wiedzieć. Ta wiedza przeraża, ale elementy takich zachowań są tak naprawdę obok nas. Gdy zaczniemy analizować wiele relacji w naszym bliskim otoczeniu, znajdziemy tego bardzo dużo. I to nie musi być tylko przemoc fizyczna. To może być przemoc psychiczna czy ekonomiczna. One są równie destrukcyjne. Wiem, że tej ostatniej w Wielkiej Brytanii jest sporo: mężczyzna pracuje, kobieta opiekuje się dziećmi i ona naprawdę żyje "w klatce". Jeśli pochodzi z innego kraju i nie zna języka angielskiego, sytuacja dodatkowo się pogarsza.

Luiza Moir: - Moja przyjaciółka w Polsce, bardzo dobrze wykształcona, znająca wiele języków, po latach urodziła dwójkę dzieci. Przyjechałam ją odwiedzieć i ona mówi do swojego męża: "Wyjdę z Luizą na ciacho jakieś, ale nie mam żadnej gotówki". A on do niej odpowiada: "No to nie wyjdziesz. Będziesz sobie wychodzić jak sobie sama zarobisz. Poza tym ja muszę wyjść". I została, ucichła, nie wyszła ze mną.

Nie wiadomo jak reagować na takie sytuacje.

Luiza Moir: - Tak, zwłaszcza jak jest się obcą osobą i się to słyszy. Później rozwiodła się na szczęście z tym facetem. Tego rodzaju sytuacje zdarzają się notorycznie.

A propos utworu "Tell Me Why", który śpiewa Ewelina. Tam są opisane trzy historie kobiet. Jedna z nich dotyczy wspomnianej wcześniej osoby, która była ofiarą stalkingu. To było 20 lat temu. Jej "były" wydzwaniał do niej, zawsze udawało mu się otrzymać jej numer, nawet gdy go zmieniała. Miał swoje macki wszędzie. Po tak długim czasie do tej pory do niej nie można się dodzwonić. Nigdy nie odpowiada, zawsze odzywa się automatyczna sekretarka. Dopiero gdy usłyszy, kto dzwoni, oddzwania. Dla niej każdy telefon to jest wciąż strach. Takie rzeczy nie odchodzą.

Co należy więc zrobić, aby uporać się z przeszłością?

Luiza Moir: - Nie możesz mówić: "Chcę o tym zapomnieć, nie chcę o tym mówić". Bo nie wiadomo kiedy, to do ciebie wróci i zrujnuje ci życie. Albo wejdziesz w to jeszcze raz, zrozumiesz i popracujesz i tak jak ja czy Ania Jańczuk i będzesz w stanie o tym głośno mówić, wyrzucić to z siebie, albo do końca życia będziesz stalked. Możesz to wyrazić na wiele sposobów, przez muzykę, malarstwo, pracę, gotowanie, pomaganie innym... Albo do końca życia będzie to do ciebie podążać. Nie ma innej drogi. 

Co sądzicie o krytyce feminizmu przez inne kobiety? Często w komentarzach pojawiają się głosy, że nie wszystkie kobiety chcą wyzwolenia. Z czego to wynika?

Ewelina Flinta: - Z wychowania, uwarunkowań kulturowych, podejścia, że lepiej jest zabraniać i totalnego braku szacunku do tego, że ktoś decyduje się na inne życie, podejmuje inne decyzje. Ze stereoptypów co kobieta powinna, a czego nie powinna robić. Nadal rodzice uczą tego swoje córki, traktując je jak osoby drugiej kategorii.  

Nic mnie tak nie załamuje jak to, gdy kobiety krytykują feministki. To tak jakby zapominały, że to właśnie dzięki feministkom mogą pracować, głosować, edukować się, posiadać swoją własność, stosować antykoncepcję, wziąć pożyczkę z banku, rozwieść się, kandydować w wyborach, uprawiać zawodowo sport, nosić spodnie i wiele innych. To one, a nie mężczyźni, przez lata walczyły o te prawa, również z narażeniem życia. Nadal niestety jest wiele do zrobienia.

Luiza Moir: - Są ludzie bardziej otwarci mentalnie, open minded, a są tacy, którzy z pewnych przyczyn trzymają się stereoptypów, które zostały im wpojone. Na przykład jak moja mama miała wpojone przez moją babcie pewne wzorce zachowań dla dziewczyn, tak później próbowała je przenieść na mnie. Mówiła "tak robią dziewczyny". A ja powiedziałam "Nie, mamo. Mnie nie interesuje, że dziewczyny tak robią. Ja zrobię coś innego". Miałam odwagę wybrać swoją drogę, a wiele kobiet podąża za stereotypami, bo czują się w nich bezpiecznie i kiedy widzą inne kobiety, która wyzwalają się z tych łańcuchów steretypów, to je atakują.

Ewelina Flinta: - Chodzi o to, aby szanować wolę każdego człowieka. Jeśli kobieta mówi "Ja nie mogłabym tego zrobic" - to niech tego nie robi, ale niech jednocześnie nie próbuje wpływać na decyzje innych. Każdy powinien mieć prawo do decydowania o sobie.

Macie świadomość, że poruszacie problem, którego nie będzie łatwo rozwiązać?

Luiza Moir: - Oczywiście, że nie będzie łatwo. Ale piosenki są w stanie wywołać impakt, rezonans. Słyszysz piosenkę i ją po prostu czujesz. Zastanawiałam się po latach, dlaczego piosenka Ewelina Flinty "Żałuję, że cię znałam" była takim hitem. Oczywiście Ewelina śpiewa super i ma charyzmę, ale również dlatego, że z tym tekstem utożsamiało się wielu ludzi. Wielu może powiedzieć "Żałuję, że cię znałem/znałam". Ludzie odnajdują część swojej historii nawet w jednej linijce. I to wywołuje u nich impakt. Dlatego uważam, że te piosenki o problemie kobiet wywołają w nich impakt. Jeśli sobie na to pozwolą, a na to mam nadzieję. Bo znam też kobiety, które będą odwracać głowę, mówić "ja chcę o tym zapomnieć, nie chcę o tym słuchać". 

Ewelina Flinta: - Jesteśmy realistkami i nie sądzimy, że ten projekt rozwiąże wszystkie problemy. To jest kropla w morzu potrzeb, ale tych akcji na świecie jest coraz więcej, kobiety są coraz bardziej odważne, otwierają się, mówią. #Metoo już wiele zmieniło, poruszyło problem ukrywany latami. Wiele historii molestowania seksualnego zostało głośno opowiedzianych.  Nie da się już tego wymazać. Wyjście w Polsce na Czarne Protesty, w których również brałam udział, było bardzo ważne. Szłyśmy razem. Byłyśmy solidarne. Nie wyobrazałam sobie wtedy, że mogłabym zostać w domu. Rzucało się wszystko. Przez cały ten czas miałam ciarki na całym ciele, to było niesamowite doświadczenie. Totalnie pokojowe, z bardzo ważnym przesłaniem. Wypowiadało się mnóstwo kobiet. My nie chcemy już milczeć. Tę siłę coraz mocniej w Polsce się odczuwa.

Luiza Moir: - Nie można się godzić na coś, co ci nie pasuje w życiu. Kropka. Jeśli coś ci nie pasuje zmień to. Zawsze jest jakaś droga, aby coś zmienić. To może być droga przez mękę, ból, łzy, ale życie jest zbyt piękne i krótkie, aby tkwić w czymś, co ci nie pasuje. To może być praca, związek czy choćby miejsce, w którym żyjesz. 

Ewelino, wiem, że dużo się angażujesz się w projekty charytatywne. Co jest Twoją motywacją, czy to jakaś Twoja wewnętrzna potrzeba?

Ewelina Flinta: - Chyba tak. Myślę, że zostałam po prostu tak wychowana. W szkole podstawowej miałam bardzo biednego kolegę w klasie. Mieliśmy po 7 lat. Widziałam, że często nie ma jedzenia. Dałam mu kiedyś swoją kanapkę.

Teraz bardzo często wspólpracuję np. z fundacją Anny Dymnej. Wpadłam na pomysł, który był troszeczkę dla mnie, ale finansowo pomagał fundacji. Wielokrotnie po koncertach zdarzało się, że ludzie przynosili mi różne rzeczy do podpisania. Jeśli to była kartka, to ok. Zdarzało się jednak, że podawano mi chusteczki higieniczne, banknoty, dowody osobiste. Raz dano mi do podpisania protezę nogi razem z butem. Ta ostatnia historia okazała się bardzo wzruszjąca. Wpadłam na pomysł, że po koncertach będziemy sprzedawać specjalne pocztówki, z których całkowity dochód przeznaczałam właśnie na fundację. Na konto fundacji wpłynęło dzięki temu około 12 tysięcy złotych, być może nawet więcej. Publiczność dzięki temu trochę się nauczyła, że autograf jest rzeczą fajną, jeśli jest złożony na odpowiednim miejscu, a z drugiej strony mieli świetną okazję, by zrobić dobry uczynek. 

Czy będzie można cię usłyszeć w Londynie?

Ewelina Flinta: - Nie mam pojęcia, ale chętnie zagrałabym w klubie. Luiza ma plan, aby grać koncerty razem z innymi wokalistkami, które brały udział w projekcie "Sounds like women".

Luiza Moir: - Na pewno usłyszycie Ewelinę w Londynie!

Dziękuję bardzo za rozmowę!

 

Twoja ocena:

Już zagłosowałeś!

Aktualna ocena: 4.8 / 10

Reklama
Reklama

Waluty


Kurs NBP z dnia 03.05.2024
GBP 5.0670 złEUR 4.3323 złUSD 4.0474 złCHF 4.4345 zł
Reklama

Sport


Reklama
Reklama