Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

Moda na... bycie "kurą domową"

Moda na... bycie
Perfekcyjna pani domu - czy ambitna kobieta zgodzi się pełnić tylko taką rolę?... (Fot. Getty Images)
#Tradwives podbijają internet. Hasztag oznacza nowy trend, który zyskuje coraz większą popularność wśród młodych kobiet. O co w nim chodzi? O powrót do tradycyjnych ról kobiecych. "Podlegamy mężom jak w latach 50" - oznajmiają "tradycyjne żony" i dodają, że ich ruch to rebelia.
Reklama
Reklama

Po co kobiety walczyły o równouprawnienie? Takie pytają zadają sobie niektórzy socjologowie oraz same feministki, słysząc o "tradycyjnych żonach". 

Marzą one o powrocie do tradycji rodem z co najmniej ubiegłego stulecia i promują taki styl życia w mediach społecznościowych. I choć hasztagi #tradwives i #tradwife (tradycyjna żona), którym opatrują swoje wpisy, jest używany od kilku lat, zrobiło się o nim głośno po niedawno wyemitowanym reportażu BBC. Najpopularniejsza „tradycyjna żona” Wielkiej Brytanii, Alena Kate Pettitt, opowiedziała w nim o swojej codzienności.

"Nie wyobrażam sobie tego, że mój mąż wraca do domu po długim dniu ciężkiej pracy i gotuje dla mnie obiad, bo moją rolą jest bycie w domu. Utrzymanie domu to moja praca" – mówi Pettitt.

Tę pracę Alena Kate Pettitt uważa za najlepszą na świecie i pisze o niej na swoim blogu „The Darling Academy”, który stworzyła: „dla (…) młodych i dojrzałych, singielek i mężatek, dla tych, które tęsknią za tradycyjnym, romatycznym i harmonijnym małżeństwem. Dla tych, które chcą pielęgnować swoją kobiecość i pozwalać mężczyznom na męskość w świecie, który mówi nam, że to niewłaściwe”. Brytyjka uważa, że bycie tradycyjną gospodynią domową w świecie feministek to przejaw odwagi i buntu.

Usługiwanie swojemu mężczyźnie to nasz cel - twierdzą "kury domowe". (Fot. Getty Images)

Nie ona jedna tak myśli. Lashe Marais, która pochodzi z RPA, a mieszka z rodziną we Francji, za pomocą swojego konta na Instagramie namawia kobiety do powrotu do „korzeni”. Sama o sobie: „tradycyjna żona, mama dwóch dziewczynek, zwolenniczka home made, pro life i pro love”.

Swoje zdjęcia pokazujące owo rodzinne życie oprócz #tradwife opatrzone są takimi hasztagami jak #femininenotfeminist (kobiecość, nie feminizm), #husbandgoals (cele męża), #traditionalvalues (tradycyjne wartości), #stayathomemom (mama na pełen etat) i #stepfordwife (nawiązanie do filmu „Żony ze Stepford”).

Oprócz zdjęć ze spacerów czy pieczenia ciasta Marais wrzuca cytaty, m.in.: „Próba udawania mężczyzny to strata kobiety”. Marais pisze też, że: „Świat bardzo stara się zmienić naturalną rolę kobiety. Przekonać nas, że pozostanie w domu z dziećmi i mężem jest opresyjne, a praca dla obcych ludzi to wolność. Po co zmieniać kobiety, skoro jesteśmy tak idealnie stworzone do robienia tego, czego mężczyzna nie potrafi?”

Podobne tezy lansuje Alena Pettitt, która uważa, że stawianie męża i jego potrzeb na pierwszym miejscu to podstawa udanego małżeństwa. Co miesiąc otrzymuje od niego pewną kwotę na zakupy i zarządza tym budżetem. Podkreśla, że zawsze zostaje coś na jej wydatki i nie zawsze musi prosić męża o pieniądze.

Obraz kobiety promowany w USA w latach 50-tych. (Fot. Getty Images)

"Jesteśmy szczęśliwe, że prowadzimy domy, podlegamy naszym mężom i rozpieszczamy ich jak w latach 50." – wyznała Pettitt w jednym z wywiadów. Dodaje, że często spotyka się z krytyką opinii publicznej: "Ludzie zawsze chcą ci przykleić jakąś etykietkę. Spotkałam się np. z zarzutem, że typ tradycyjnej żony był promowany przez III Rzeszę. Pomyślałam: Naprawdę? Nawet o tym nie wiedziałam!"

A zapytana przez dziennikarkę BBC o „tradycyjne brytyjskie wartości”, które promuje na swoim blogu „The Darling Academy”, Pettitt odpowiada: "Chodzi mi o te wszystkie rzeczy, które uczyniły Wielką Brytanię właśnie wielką. Jak to, że można było zostawić otwarte drzwi, wychodząc z domu, że znało się wszystkich swoich sąsiadów. Możemy to odzyskać. Czasy tak szybko się zmieniają, teraz nie wiemy nawet, jaka jest tożsamość naszego kraju".

O zachowanie tradycyjnej tożsamości swojego kraju, tak samo jak o męża i rodzinę, dba też inna popularna w sieci „tradwife”, Amerykanka Ayla Stewart.

„Była osoba publiczna, najczęściej cenzurowana chrześcijańska mama w USA, cel fake newsów, ocalała ze stalkowania” - pisze sama o sobie. Jest przeciwniczką szczepień i aborcji, zwolenniczką edukacji domowej, powszechnego dostępu do broni i nacjonalizmu. Stewart prowadzi bloga „Wife with a Purpose” i kilka kont w mediach społecznościowych, które są regularnie blokowane z powodu „treści promujących supremację białej rasy” – jak twierdzili administratorzy. Stewart odpiera te zarzuty, pisząc: „#trad oznacza przywrócenie i ochronę tradycyjnej kultury i nie ma nic wspólnego z supremacją białej rasy (…) w ruchu #trad mamy kobiety wszystkich ras”.

Niektórym kobietom wychowywanie dzieci i prowadzenie domu wystarcza, by się spełnić w życiu. (Fot. Getty Images)

Oprócz prowadzenia bloga, Stewart szyje i sprzedaje tradycyjne dziecięce ubranka i nakrycia głowy, które wyglądają, jakby powstały w czasach kolonizacji. A swoje poglądy przekazuje kilkuletnim córkom.

Z kolei Alena Pettitt w reportażu BBC tłumaczy, że o tradycyjnym domu marzyła już w dzieciństwie. "Dorastałam w domu, w którym była tylko mama. Musiała chodzić do pracy. Dom był dla niej dużym obciążeniem. To chyba wtedy zdecydowałam, że nie chcę takiego życia".

"Po co nam rozwój, nauka, cywilizacja? Najlepiej cofnijmy się do epoki kamienia łupanego" - komentują panie stawiające na edukację, rozwój i umocnienie pozycji kobiety w świecie rządzonym przez mężczyzn. "Wciąż zarabiamy mniej, nie jesteśmy traktowane tak samo jak nasi koledzy na tych samych stanowiskach i dyskryminuje się nas ze względu na płeć" - dodają. 

A co Wy myślicie o propagowaniu idei "kury domowej"?...

Twoja ocena:

Już zagłosowałeś!

Aktualna ocena: 4.26 / 35

Reklama
Reklama

Waluty


Kurs NBP z dnia 19.04.2024
GBP 5.0615 złEUR 4.3316 złUSD 4.0688 złCHF 4.4787 zł
Reklama

Sport


Reklama
Reklama